Kolory wiosny

Ostatniej niedzieli zainaugurowaliśmy sezon rowerowy. Fantastyczna sprawa!

Przejeżdżaliśmy przez Rezerwat, a tam przyroda budzi się do życia. Ptaki śpiewają, dzikie tulipany i przylaszczki kwitną na potęgę, drzewa wypuszczają liście. Buzia sama się śmieje. 🙂

Dla mnie wiosna to trzy kolory: przede wszystkim zielony i jeszcze żółty i niebieski. Chyba dlatego parę ostatnich robótek jest właśnie w tych kolorach. Pamiętacie produkowane przeze mnie prostokąty? Przyszedł ich czas. chodniczek  Pierwotnie miał to być chodniczek, ale teraz się waham … może też służyć jako narzuta lub pled, co kto woli. 

 

 

Wczoraj usłyszałam:” …potrzebuję nowego piórnika, ten się rozwala”. Skoro potrzeba, to czas zrobić i spróbować swoich sił:) Jaki kolor został wybrany? Oczywiście niebieski i błękitny. Praca w toku.piórnik

 

 

 

 

 

Rzutem na taśmę powstała „rurka” turkusowe bolerko i drugie z tej samej włóczki- mieszanki bawełny i merino.bolerko1bolerko2

Didli duuuu

Niejedna matka, ma dylemat: dać dziecku smoczek czy może spróbować bez smoczka? Ale czy to w ogóle możliwe? Uprzejmie donoszę , że jest to możliwe. Mało tego, Didlidu, bo o nim mowa jest znane i używane od dawna w komunach i wspólnotach Steinerowskich.  

Didlidu , a cóż to jest? – zapyta ktoś. Otóż jest to coś pomiędzy smoczkiem, uspokajaczem, a przytulanką dla małego dziecka. Taak, trzy w jednym- jak w promocji- lubimy takie 😉

Od smoczka różni się w zasadniczy sposób, nie można włożyć go do ust, więc zgryz młodego człowieka nie odniesie poważniejszych szkód. Jest miękki i przyjemny w dotyku.

By zrobić zabawkę potrzebujemy: wełnianą kulkę lub sfilcowany matwełniany pompon- na tyle duży by dziecko nie mogło włożyć go w całości do ust, i kawałek jedwabiu. Ja dodatkowo wykorzystałam kolorową flanelę. Bardzo ważne by użyć naturalnych materiałów, oddychających, a przez to bezpiecznych dla dzieci.

Kolejny etap, to obleczenie naszego pompona flanelką i jedwabiem. I tyle . Gotowe.didl1 Prawda, że proste?

Pochwalcie się swoimi dziełami w komentarzach 🙂

Marcowe

Na gałęziach drzew zaczynają się pojawiać pąki i bazie. Coraz częściej niebo jest koloru niebieskiego, a nie zgniłej szarości… i najważniejsze  dzień stał się znacznie dłuższy. To nieomylny znak, że trzeba poprzyglądać się roślinom i sprawdzić ich kondycję po zimie. filod

Jeśli pamiętacie, to wszystkie moje rośliny miały przymusową wymianę ziemi i kąpiel po tragicznej przygodzie z muszkami owocówkami. Dlatego w tym sezonie ograniczę się tylko do nawiezienia niektórych z nich i przesadzenia filodendrona do większej doniczki. Będzie to nie lada operacja, bo mam go od conajmniej 15 lat i przez ten czas zdążył sporo urosnąć. Może go nie połamię 🙂

Do naworzenia zwykle używam ogólno dostępnych środków do roślin doniczkowych. Najczęściej w płynnej formie. Podkreślam:  do roślin, nie do kwiatów doniczkowych. Oba nawozy mają nieco inne składy i warto o tym pamiętać.

Z myślą o wiośnie

Wy też nie możecie się już doczekać wiosny? Właśnie z myślą o niej zabrałam się, za bardzo w moim odczuciu ambitny projekt- torebek szmacianek. Pomysł pojawił się parę miesięcy temu gdy robiłam koszyki materiałowe („Do kosza z tym”), wtedy też powstały pierwsze próbki. Nieśmiało zaczęłam dodawać kolejne elementy, a gdy pojawiła się u mnie maszyna do szycia powstało coś takiego.

nieb

Niebieska torebka wykonana na drutach ściegiem francuskim, a rączki zrobione na szydełku. W środek wszyłam granatową podszewkę. Dyskretne zapięcie na magnes.

fioFioletowo-czarna szmacianka, zrobiona na drutach również ściegiem francuskim. W środku fioletowa podszewka i mała kieszeń ,całość zapinana na magnes. W ostatecznej wersji torebka ma pasek by można ją było wygodnie nosić na ramieniu.

żółŻółta, zrobiona na drutach ściegiem fantazyjnym. W środek wszyta pomarańczowa podszewka, zapięcie na magnes. Zastanawiałam się czy dodać pasek czy sobie darować, ale znalazlam taki z  przepiękną klamrą i tak już zostało 🙂

Puki co, trzy są gotowe i kolejne trzy w przygotowaniu. Każda szmacianka jest zrobiona inną techniką lub wzorem, oczywiście różnią się także materiałem. Praca nad nimi to wyzwanie oraz ciągłe poprawianie i doskonalenie własnych umiejętności- piję oczywiście do szycia na maszynie 🙂 Nie są idealne, ale nie taki był zamysł. Chodziło mi o niezobowiązujące torebki na kilka drobiazgów, bez zadęcia. I taki efekt chyba osiągnęłam. 

DSC_1133b

Bo wszystko już było

Czasem zupełnie nieoczekiwanie nachodzi mnie myśl, że wszystko już było. Stworzenie czegoś zupełnie nowego nie jest możliwe. Wszystkie nowoczesne wynalazki opierają się na tym co wymyślił ktoś inny, w innym miejscu, w innym czasie. I nie ma w tym nic złego. Podoba mi się, że kultywujemy tradycję przeszłych pokoleń, dodając oryginalny pomysł od siebie.

Niepokojące jest coś innego. Mianowicie jak już odkryjemy to coś, dodamy autorską myśl, znajdziemy niszę, w której nasza działalność dzięki staraniom i wysiłkowi w końcu zacznie przynosić owoce, niemalże natychmiast znajdzie się grupa osób, którym wydaje się, że one zrobiłyby to o wiele lepiej. Kopiując nasz pomysł nie robią nam krzywdy- tłumaczą: mamy przecież kapitalizm, a wogóle to nie będziemy sobie wchodzić w paradę, więc o co ten hałas?!

Oczywiście, konkurencja powinna istnieć. Zdrowa konkurencja. Taka, która stymuluje do dalszego rozwoju, a nie oparta na kradzieży. Wszystko zweryfikuje czas, przetrwa najlepszy. Zanim jednak do tego dojdzie, trzeba zacisnąć zęby i nie tracąc zapału oraz zaangażowania działać dalej- choć świadamość, że ktoś próbował podciąć nam skrzydła nie jest budująca. 

Jeśli Was też to spotkało, nie pozostaje nic innego jak tylko robić swoje, a w chwilach zwątpienia gratulować sobie. Skoro ktoś kopiuje nasze pomysły oznacza to, że odnieśliśmy sukces 🙂

 

Zanim wstanie dzień

Lubię wstać wcześnie rano. Ta cisza i początkowy bezruch są bardzo energetyzujące. Pozwalają naładować baterie na cały aktywny dzień. To taki moment, gdy nie jest się jeszcze nigdzie spóźnionym i można spokojnie pomyśleć, zaplanować kolejne posunięcia.

Właśnie w takiej chwili, powstał pomysł dwu kolorowego komina. Samą frajdę sprawiło mi zrobienie rysunków, ( tu dokonał się pewien postęp :)) tak by klientka mogła zobaczyć co mam na myśli i jak zrozumiałam Jej sugestie.

szablon ula A

Włóczka, była dość gruba, więc użyłam drutów 7mm. Przez to praca posuwała się szybko. Wybrany wzór dopełniał połączenie obu kolorów.

komin

Klientka wydawała się być zadowolona z efektu końcowego 🙂

Dalszy ciąg historii…

Muszki zostały unicestwione, uuuf. Kilka godzin silnych oprysków, zniszczenie dwóch gniazd muszek, zmiana ziemi we wszystkich roślinach, które miały choć cień szansy by przeżyć tę plagę. Wieczorem padłam i wcale nie byłam pewna czy to koniec zmagań.

Udało się, ale bilans strat mocno mną wstrząsnął. Nigdy wcześniej nie prowadziłam aż tak zaciętej walki. Nie zdawałam sobie sprawy, że owocówki mogą dokonać takich zniszczeń. Według artykułów przesłanych przez znajomych, pozbycie się muszek to „bułka z masłem”, no cóż u mnie nie było „bułki z masłem”. Podejrzewam, iż owady podobnie jak rośliny ulegają modyfikacjom, a szkodniki stawiają zacieklejszy opór.

Bardzo dziękuję, wszystkim którzy doradzali i przesłali pomocne informacje 🙂

Walka z wiatrakami

Od kilku tygodni prowadzę regularną wojnę z owocówkami. Tak nic nie pomyliłam. Więcej, pamiętam, mamy styczeń. Według naukowców 2014 był najcieplejszym rokiem od conajmniej 130 lat. I może to, jest przyczyną pojawienia się owocówek. Tylko dlaczego u mnie?!

Walka jest nierówna.  Przegrywam w niej ja i moje rośliny. Część ziół, została doszczętnie zjedzona: mięta padła, tymianek padł, bazylia walczy, ale wygląda słabo, a rozmaryn- rozmaryn dogorywa…

Inne ofiary to, avokado i papaja, wychodowane przeze mnie z pestki, mają bardzo pogryzione liście. Prawdę mówiąc nie wiem czy uda się je uratować. Największą stratą jaką poniosłam jest zupełnie zniszczona lawenda.

Wróg upatrzył sobie lawendę i w jej donicy założył wylęgarnię. Biedaczka nie ma szans. Próbuję jeszcze coś zdziałać z nadzieją, może choć jeden krzaczek przetrwa, ale chyba jestem skazana na porażkę.

Jak wspomniałam jestem sama, sojuszników brak. Końcem jesieni tak dobrze posprzątałam mieszkanie, że wszystkie pająki duże i małe spakowały się i wyprowadziły. Nauczka – nie należy sprzątać zbyt dokładnie! 🙂

W zaprzyjaźnionym ogrodniczym nabyłam specyfik. Miał pomóc nie szkodząc roślinom… jednak i on nie daje rady. Armia przeciwnika jest zbyt liczna. Jeśli wiecie, jak poradzić sobie z tą zarazą, proszę o pomoc! 

A teraz spray w rękę i idę odeprzeć kolejny atak…

Inspiracje zimowe

koronka Pamiętacie może jak dawniej mróz rysował na szybach piękne lodowe ornamenty? Zima postanowiła do nas jednak zawitać i pewnie chwilę pobędzie. Podjęłam wyzwanie. Z Nowym Rokiem szukam inspiracji i pozytywów nawet tam gdzie z pozoru nie ma nic ciekawego. Czemu się tak rozwodzę na ten temat? Bo odniosłam pierwszy mały sukces w tej dziedzinie! Widząc zamarzniętą szybę w samochodzie- przyszły mi na myśl koronki. I to nie byle jakie koronki, ale koniakowskie. Tak wiem, są niemodne, trzeba krochmalić i prasować. Ale wiecie co? I tak zrobię sobie biały koronkowy obrus. Te koronki są niesamowite, bardzo pracochłonne i zajmie mi to mnóstwo czasu, jednak uważam że są tego warte!

Mam też na warsztacie, szal kwiatowy. Ciepła nie da zbyt wiele bo i nie o ciepło tu chodzi. Każde wdzianko nabierze rumieńców gdy zarzucimy na wierzch takie cudo… szal 

Odpowiednio ciepłe są skarpety. Kolejna para znalazła swojego właściciela. Na narty będą jak znalazł 🙂narc1