Ostatnich kilka dni było bardzo intensywnych. Mam na warsztacie trzy różne projekty, a w zasadzie cztery bo pojawiło się wymagające zamówienie, dla którego tworzę wzór.
W przegródce „szydełko”, aktualnie są dwie pozycje: koszyk materiałowy i bawełniana bluzeczka. W kolejce czeka nowy wygląd lampy… oraz pikowane rękawice. Jednym słowem: „dzieje się”!
Większość roślinek została przesadzona i nawieziona. Teraz trzeba tylko pamiętać o obfitym podlewaniu, najlepiej wieczorem po zachodzie słońca.
Co się tyczy ducha, to miałam zderzenie z ludzką niefrasobliwością i zaniechaniem. Niesamowite! Za każdym razem gdy znajduję się w podobnej sytuacji jestem zdziwiona, poirytowana też, ale przede wszystkim zdziwiona. Nie rozumiem motywów. I ten wszechobecny negatywizm. A przecież świeci słońce!
Przećwiczyłam na moich sąsiadach pewien sposób, jak nie dać się złej aurze. Ale czy sobie poradzicie? Trzeba będzie zaangażować wszystkie mięśnie… twarzy… Jesteście gotowi?
Uśmiech – uśmiechu spróbujcie! Mogę tylko dodać, że w moich okolicach działa bez zarzutu. 😉