Do kosza z tym

Szydełko to takie niepozorne narzędzie. Do niedawna kojarzone z kołami gospodyń wiejskich, gdzie panie spotykały się by wspólnie podziergać, pośpiewać, a czasem wymienić informacje- czytaj: poplotkować.                                                

Czemu o tym piszę? Bo ostatnio obłaskawiam szydełko … bywa lepiej i bywa gorzej. O tym, gorzej, chcę Wam dzisiaj opowiedzieć. Miewacie dni gdy wszystko idzie nie tak? Ja miałam taki Wtorek! Absolutnie wszystko sprzysięgło się przeciwko mnie, czegokolwiek bym nie ruszyła kończyło się totalną katastrofą. Czarę goryczy przelał rozgotowany kalafior! Fu, ohyda! 

Wspominałam wcześniej, że lubię wyzwania. Odczynienie uroków też potraktowałam jak wyzwanie- moje znajome w takich sytuacjach spalają jakieś zioła, na msze dają 😉 Mam inny sposób. Najpierw drę mnóstwo materiału na pasy- patrz zdjęcie- cudowne uczucie pełna destrukcja.styk Następnie nawijam tak przygotowaną „włóczkę” na motek- trochę nużące i pod koniec można poczuć irytację, wtedy biorę największe szydełko jakie mam i zaczynam odczyniać uroki- z furią stawiam słupek za słupkiem, słupek…

Tym sposobem powstały dwa koszyczki materiałowe. Złe moce zostały przebłagane bo idąc za ciosem zrobiłam jeszcze dwa wełniane koszyki.kosz weł_ Naprawdę polecam, masz zły dzień, zmajstruj koszyk albo zdaj się na profesjonalistę w szydełkowym okultyzmie:)

Lawendą po oczach

Widzieliście  zdjęcia lawendowych pól? Po horyzont ciągnące się lawendowe-polerzędy krzaczków kwitnącej lawendy. Jaki zapach musi się tam unosić… Mnie się takie pola zamarzyły. Oczywiście w nieco mniejszej skali- takiej parapetowej. Zdobyłam nasiona i wiosną wysiałam.

By trochę pomóc, po włożeniu nasion do przygotowanej ziemi, całość przykryłam folią. Pierwsze siewki pokazały się po około 3 tygodniach- piękne równiutkie rzędy -jak te na wzgórzach Prowansji. Gdy ziemia pod folią zaczęła wysychać, a roślinki miały wysokość 1,5- 2 cm ściągnęłam folię i od tej pory skończyło się specjalne traktowanie.Law.gard._

Teraz pozostało podlewanie i czekanie aż roślinki urosną i się wzmocnią. Gdzieś wyczytałam, że lawenda zakwita dopiero w drugim sezonie po wysianiu- jeszcze trochę poczekam. Zanim to nastąpi, trzeba będzie poprzesadzać sadzonki, tak by każda mogła się rozwinąć w mały krzaczek ( taki jak na fotografii- to jest jedna sadzonka wysiana rok wcześniej bez wspomagaczy w postaci folii).---

Ta roślinka ma szansę zakwitnąć tego lata. Dam znać jak jej poszło.

Poduszki i rewolucja

_styk2_250pDzisiaj rzecz o poduszkach, poduchach, jaśkach. Bo kto z nas nie posiada choć jednej? Poduszka to taki „sprzęt” bez którego trudno się obejść. Prawda jest taka, kto ma łóżko, otomanę, kanapę, szezlong, fotel ma i poduszki. Paradoks, polega na tym, że ponieważ są, to nikt nie zwraca na nie uwagi. Ot, poduszka, wielkie „halo”.

No chyba, że podejdziemy do sprawy… poważnie 😉 . W takim przypadku, poduszka nie jest po prostu użytecznym sprzętem, ale w jednej chwili staje się emanacją naszej osoby, naszych cech indywidualnych i oczywiście gustu i smaku. Nie wierzycie? Że niby to, niemożliwe? Zapewniam, możliwe! Dzięki mnie. Już wyjaśniam o co chodzi. Otóż, gdy przyjrzysz się swojej poduszce, to z pewnością zauważysz jej nijakość ( nie próbuję obrazić Waszych poduszek), brak „pazura” i znaków szczególnych. A przecież, Czytelniku, zasługujesz na osobisty komputer, asystenta w biurze, osobistego trenera, to i osobista poduszka należy Ci się!

Ja taką poduszkę mogę dla Ciebie zrobić. Wydziergać odpowiednią powłoczkę: z wełny, jedwabiu, alpaki… W kolorze i wzorze, który najlepiej definiuje Ciebie, a przez to i Twoją poduszkę. Jest tylko jeden warunek: wzory nie mogą się powtarzać.

Jeśli pomysł do Ciebie przemawia – daj mi znać, a ustalimy szczegóły.

Zacznijmy poduszkową rewolucję! 🙂

 

Granat lubi Południe

Nasion granatu nie udało mi się zdobyć. Przyoszczędziłam kilka pestek, wysuszyłam i włożyłam do ziemi-znowu uniwersalna. Siewkigranat_ pojawiły się dosyć szybko (ok. 2 tygodni). Zostawiłam sobie jedną. Do końca lata granat trochę urósł, ale z przyjściem jesieni i zimy stracił i rozpęd, i kilka liści- granaty zrzucają liście na zimę. Teraz czekam co wydarzy się tego lata.

Ponoć rośliny wysiane z nasion, kwitną- pięknie na czerwono, a z pestek, nie. I w tym przypadku jestem pozytywnie nastawiona… Może zdarzy się cud 🙂

Pestka i co dalej?

Od czasu do czasu robię sałatkę z mango czy avocado. Po jednym i po drugim zostaje pestka. Nie mam serca ich wyrzucać.

Zwykle pestkę avocado wkładam w doniczkę z ziemią (używam uniwersalnej) i podlewam przez 4 do 6 tygodni, aż się  ukorzeni i wypuści liście. Przy hodowli avocado trzeba pamiętać o głębokiej donicy, Korzeń rośnie bardzo szybko i gdy dotyka dna zaczynają brązowieć i wysychać liście. Roślina lubi miejsca dobrze oświetlone, w pobliżu okna. Podlewam gdy ziemia w doniczce jest sucha.      

Czy pojawią się owoce? Nie słyszałam o takim przypadku, ale ciągle mam nadzieję:).

Z pestką mango postępujemy inaczej. Najpierw ostrożnie usuwamy mango_zdrewniałą osłonkę. Wydobytą pestkę, owijamy np. wilgotnym ręcznikiem papierowym. Przez kolejnych kilka tygodni pilnujemy by papier nie wysechł i raz na jakiś czas sprawdzamy czy pojawił się korzeń. Gdy korzeń dobrze wygląda (nie ma na nim pleśni) wkładamy pestkę do ziemi i podlewając czekamy aż wypuści łodygę i liście. Roślina lubi światło, rośnie szybko.

Flirt z drutami i szydełkiem

Spodobało się na tyle, że z rozpędu zrobiłam sukienkę-łamane na tunikę( teraz to takie modne określenie), jakieś szale, Stykowkaocieplacze,dwie- trzy czapki… Nawet poważyłam się na zrobienie rękawiczek i mitenek… Taaaak, jazda trwała jakiś miesiąc. Potem przesyt, zmęczenie, brak pomysłów…

Zajęłam się czymś zupełnie innym. Moją pasją od zawsze są rośliny doniczkowe. Jakie?- zapytacie. Różne. Ostatnio hoduję z pestek lub nasion -jeśli uda mi się je zdobyć- rośliny jadalne, egzotyczne. Na parapecie mam już avocado, mango i granat- cieszą oko. 

Początek

Zaczęło się niewinnie. Miałam w domu dwa zniszczone fotele komputerowe- bardzo zniszczone.

fotel

Znalazłam Pana Tapicera, zadzwoniłam do Niego z nadzieją, że podejmie się zlecenia. 

Gdy dowiedział się o jakie fotele chodzi poradził mi bym cytuję: „kupiła sobie nowe”.

Bardzo lubię wyzwania, a dodatkowo podkręca mnie gdy ktoś (czytaj: Pan Tapicer), próbuje mnie przekonać, że nie warto, że się nie da, itd. Nie zastanawiając się zbyt długo, odszukałam hurtownię tapicerską, nabyłam niezbędne materiały i ochoczo zabrałam się do pracy. Wymierzyłam co trzeba, przycięłam odpowiednio, zrobiłam obicia…

A efekt tych wszystkich działań oceńcie sami.

I właśnie tak zaczęłam: z przekory, uporu i chyba ambicji.