Metamorfozy

I tym razem tradycji musiało stać się zadość. Zaczęło się chyba zeszłej jesieni. Nie pamiętam dokładnie, w każdym razie na podwórku stanął kontener, bo ktoś robił większy remont. Stał i straszył dłuższy czas. Pewnego dnia na samym wierzchu różnych odpadów pojawiło się krzesło. Oczywiście przyciągnęło mój wzrok. Patrzyłam tak na nie kilka dni bijąc się z myślami: „wziąć, nie wziąć, nada się nie nada”. Argumentem przeciwko, była również przewidywana przeze mnie reakcja Pana Męża mego. Ale cały rozsądek trafił szlag, gdy zaczęło lać i lało bez przerwy kilka dni. Opierałam się dzielnie… dwa dni, a ono -znaczy krzesło, patrzyło na mnie żałośnie. Trzeciego pobiegłam na podwórko, wyciągnęłam biedaka i zabrałam do domu. Bardzo brudny, bardzo zniszczony i rzecz jasna bardzo mokry. Pomieszkał sobie z nami trochę i sechł.

krzeslo1 

W zeszłą sobotę nadeszła pora na przemianę. W Pracowni Renowacji Mebli Dawnych przy Galerii Sztuki „Stara Praga” pod okiem, nieocenionych znawców: Pani Anety i Pana Jacka udało się biedaka przywrócić do życia. Chwilami stawiał mocny opór, ale wiedza i umiejętności wcześniej wspomnianych oraz moja determinacja, wygrały 🙂

krzeslo3

Jestem bardzo zadowolona bo mam teraz do  uprzednio odnowionego biureczka, pasujące i również przeze mnie odnowione krzesło. Małe rzeczy, a cieszą.

krzeslo4

Rozterki Pluszaka

W zasadzie „Pluszak” był już gotowy dwa dni temu. Jakoś nie mogłam się zebrać by powrabiać nitki i pozszywać go do końca. I tak tułałam się z kąta w kąt, a on patrzył na mnie z wyrzutem. Coś nie dawało mi spokoju. Jeszcze chwilę pokrążyłam i… oczywiście zmieniłam delikatnie koncepcję, co oznaczało prucie i dodawanie nowych elementów. Gdy wszystko było gotowe pospinałam kawałki razem, włożyłam na siebie i w celach testowych podeszłam do lustra…

Niby wszystko w porządku, układa się dobrze, nieźle wygląda… tylko, no właśnie o to „tylko” chodzi. Dość często gdy wychodzę: czy na jakieś spotkanie, czy wieczorem na chwilę zapomnienia, brakuje mi jakiegoś dopełnienia – wdzianka,które w zależności od reszty stroju i okazji będzie się dobrze prezentować, a ja w nim. Swetry i marynarki posiadam, ale od dłuższego czasu są passe i wiszą w szafie w oczekiwaniu na zmianę sytuacji 😉

Stąd wziął się pomysł na pluszaka- bolerko, narzutkę nie wiem jak To nazwać. Zostało mi trochę różnego rodzaju alpaki i stwierdziłam, że będzie to dobry materiał. Sam schemat jest bardzo prosty, to prostokąt złożony na pół i zszyty z obu brzegów, tak by powstały rękawy. Już wcześniej robiłam podobne, choć wtedy użyłam innej włóczki, a głównym motywem był ażur.

DSC_5175

Teraz postawiłam na prostotę, ot jersey, a kołnierz i mankiety francuski. Na całość zużyłam 100 g Alpaki Silk plus końcówka Alpaki Suri, pracowałam na drutach 5 mm.

plusz1plusz2plsz3

Wracając do meritum, zapytałam Pana Męża mego: „Czy To dobrze wygląda?” I powiem tak , odpowiedź mnie nie zachwyciła… „Ładne, ale nosi się takie?” Otóż to ! Ja postanowiłam nosić, ale co Wy myślicie na ten temat?

Czekam na opinie, wszelkie. Więc bez krępacji, przyjmę wszystko na klatę.

Połajanka

Tak ,tak należało mi się! Zostałam przywołana do porządku: „…bo dawno nic nie pisałaś na blogu”…
Już to naprawiam.
Od czasu tuniki pojawiła się jeszcze ażurowa bluzeczka.

Oj, napsupła mi ona krwi. Robótka cienkimi drutami 2,75mm, włóczka Lana Grossa, Lace Lux- mieszanka wiskozy i wełny. Trudność polegała na ilości ażuru- w największym skrócie. Najpierw musiałam nauczyć się wzoru, na który składały się cztery rzędy:
1rz. Oczka lewe.

2rz. 1 oczko prawe, 2 oczka prawe razem, narzut, 3 oczka prawe, narzut, zdjąć 1 oczko, 2 oczka prawe przerobić razem, przeciągnąć przez nie zdjęte oczko, narzut,3 oczka prawe. Na końcu rzędu narzut, zdjąć 1 oczko, 1 oczko prawe, przeciągnąć przez nie zdjęte oczko, 1 oczko prawe.                                                        

3rz. Oczka lewe.                                                                                                

4rz. 3 oczka prawe,(nitka z przodu robótki), zdjąć 1 oczko, 2 oczka prawe razem, przeciągnąć przez nie zdjęte oczko   ( nitka cały czas z przodu), 3 oczka prawe- powtarzać do końca.

Ot, niby takie nic, a dało mi prawdziwie popalić! Najmniejsza pomyłka oznaczała prucie. W którymś momencie myślałam, że rzucę w kąt, na szczęście uparta ze mnie sztuka!   

Na całość zużyłam około 130g włóczki. Czy warto było się tak upierać sami oceńcie.

DSC_5213