Po niemal każdym większym projekcie zostaje trochę włóczki. Czasem więcej czasem mniej. Ponieważ do każdego projektu uważnie wybieram materiał nie lubię by, to co zostanie, marnowało się. Stąd niekończąca się lista rzeczy do zrobienia. Ach gdybym miała więcej rąk niż dwie… skoro to jednak nie możliwe to trzeba projekty kończyć jeden po drugim. W ostatnim czasie lniana czekoladowa sukienka została dokończona i szuka teraz nowej właścicielki 🙂
Tu również zostałam z końcówką w garści: będzie fajny letni top. W ogonku czeka, szal- też z „resztek” za to bardzo szlachetnych bo jedwabnych, w rozmiarze king size oraz wiskozowe, ażurowe poncho. Pół biedy gdy zostaje dużo włóczki, a co jeśli tylko troszeczkę? Ha, przypomnę wpis z października 2015 roku tam jeden z pomysłów, kolejny wykorzystany został przy „kłopotach zadkowych” 🙂
Gdy zostaje mi niewiele włóczki to trafia do worka, w którym gromadzę właśnie takie końcówki. Później można je podzielić albo według kolorów, albo grubości, albo rodzaju- możliwych kombinacji jest jeszcze kilka. Takie resztki materiału świetnie nadają się na projekty długoterminowe, koce, narzuty, chodniczki, ale przecież nie tylko: kosze na drobiazgi, rękawice kuchenne, myjki i całą gamę innych rzeczy, granicę wyznacza nasza wyobraźnia. Jestem ciekawa Waszych pomysłów 🙂