Sprawa końcówek

Po niemal każdym większym projekcie zostaje trochę włóczki. Czasem więcej czasem mniej. Ponieważ do każdego projektu uważnie wybieram materiał nie lubię by, to co zostanie, marnowało się. Stąd niekończąca się lista rzeczy do zrobienia. Ach gdybym miała więcej rąk niż dwie… skoro to jednak nie możliwe to trzeba projekty kończyć jeden po drugim. W ostatnim czasie lniana czekoladowa sukienka została dokończona i szuka teraz nowej właścicielki 🙂

Tu również zostałam z końcówką w garści: będzie fajny letni top. W ogonku czeka, szal- też z „resztek” za to bardzo szlachetnych bo jedwabnych, w rozmiarze king size oraz wiskozowe, ażurowe poncho. Pół biedy gdy zostaje dużo włóczki, a co jeśli tylko troszeczkę? Ha, przypomnę wpis z października 2015 roku tam jeden z pomysłów, kolejny wykorzystany został przy „kłopotach zadkowych” 🙂

Gdy zostaje mi niewiele włóczki to trafia do worka, w którym gromadzę właśnie takie końcówki. Później można je podzielić albo według kolorów, albo grubości, albo rodzaju- możliwych kombinacji jest jeszcze kilka. Takie resztki materiału świetnie nadają się na projekty długoterminowe, koce, narzuty, chodniczki, ale przecież nie tylko: kosze na drobiazgi, rękawice kuchenne, myjki i całą gamę innych rzeczy, granicę wyznacza nasza wyobraźnia. Jestem ciekawa Waszych pomysłów 🙂

Kosz- foto-instrukcja

Do przygotowania tej instrukcji zabierałam się przez dłuższy czas – odpowiedni moment nadszedł 🙂

Co będzie potrzebne? Kawałek materiału- bawełna indyjska świetnie się sprawdza, ale można użyć włóczkę lub sznurek- co kto woli. Szydełko dobrane do materiału z jakiego robimy kosz oraz metr krawiecki. Jeśli decydujemy się na tkaninę najpierw musimy przygotować z niej tasiemkę.

Jak zrobić tasiemkę:

1. Rozkładamy materiał , sprawdzamy jak biegną włókna i… turkosz1 

2. Nacinamy na pożądaną szerokość (u mnie około 2,5 cm), przedzieramy materiał niemal do samego końca  turkosz2

3. Obok nacinamy kolejny pasek i powtarzamy czynność aż zabraknie materiału turkosz3 

4. Łatwiej jest skręcać i równocześnie zwijać powstałą tasiemkę gdy ma się mokre dłonie lub gdy materiał jest wilgotnyturkosz4 

 

Gdy tasiemka jest gotowa i sucha 🙂 dobieramy szydełko: przy wykonywaniu kosza dobrze jest korzystać z szydełek o większym rozmiarze (6-12 mm), trochę bolą dłonie, ale lepiej widoczne są miejsca gdzie należy wbić szydełko, no i efekty szybciej widać 😉 Zaczynamy od zrobienia „magicznej pętelki”- sposób by nasz kosz nie miał dziurawego dna.  Weź nitkę i nawiń ją raz wokół palca wskazującego tworząc pętelkę. Przytrzymaj pętelkę kciukiem i lewym palcem środkowym, umieścić nitkę ponad lewym palcem wskazującym. Włóż szydełko w pętelkę, wykonaj 1 narzut i przeciągnij nitkę, wykonaj 1 oczko łańcuszka. Następnie przerób 7 oczek ścisłych w pierścień podstawy, pociągnąć koniec nitki i zacisnąć pętelkę, zakończyć przerabiając 1 oczkiem zamykającym w oczko łańcuszka na początku okrążenia. magpet

Na początku każdego okrążenia zamiast pierwszego oczka ścisłego zrobić oczko łańcuszka, gdy okrążenie zaczyna się od słupka, zamienić go na trzy oczka łańcuszka. Kończąc okrążenie łączymy oczko z szydełka -ostatnie z oczkiem łańcuszka- pierwszym w okrążeniu za pomocą oczka zamykającego.  Tym samym początek mamy już za sobą:)

W kolejnym okrążeniu 2: w każde oczko ścisłe trzeba wrobić dwa słupki- 16 słupków
Okrążenie 3:  1 oczko ścisłe w 1-szy słupek i 2 oczka ścisłe w następny słupek, powtarzać przez całe okrążenie  – 24 oczka ścisłe.
Okrążenie 4:  1 słupek w każde z 2 następnych oczek ścisłych, 2 słupki w następne oczko ścisłe, powtarzać przez całe okrążenie  – 32 słupki.
Okrążenie 5:  1 oczko ścisłe w każdy z 3 następnych słupków, 2 oczka ścisłe w następny słupek powtarzać przez całe okrążenie – 40 oczek ścisłych. 

Gdy mamy gotową podstawę możemy zacząć robić ścianki naszego kosza. Na przemian robimy okrążenie słupków, a po nim oczek ścisłych. Jeśli chcemy zaznaczyć granicę między dnem a ścianką wystarczy wbijać szydełko w połówkę oczka- tę górną. minkosz 

Jeśli będziemy przeciągać szydełko przez całe oczko granica nie będzie widoczna. Na wybranej przez nas wysokości pilnujemy by następne okrążenie było okrążeniem oczek ścisłych, przerabiamy: 1 oczko ścisłe w każdy z 6 pierwszych słupków, 8 oczek łańcuszka, ominąć 8 słupków, 1 oczko ścisłe w każdy z 12 następnych słupków, 8 oczek łańcuszka, ominąć 8 słupków i 1 oczko ścisłe w każdy z 6 ostatnich słupków. Przerabiamy 1 okrążenie słupkami ( 1 słupek w każde oczko ścisłe) i 10 słupków ponad każdym łukiem = 44 słupki. Wykonać 1 okrążenie przerabiając wszystkie słupki oczkami zamykającymi odciąć materiał i wrobić końcówki. Taadaam, kosz gotowy! kosz11

Koniec lata…

Koniec lata okazał się bardzo pracowity. Jak wcześniej wspominałam próbuję obłaskawić maszynę do szycia. Efekty są coraz lepsze, im więcej szyję tym mniejszy mam opór i tym mniejszy jest opór materii 🙂

Poważyłam się nawet na wszycie podszewki w szydełkową torebkę. torba 2x 

W kolejce czeka przerwane pikowanie i wszycie zamka błyskawicznego. Tak, na tym polu się dzieje. Jednak robienie na drutach i szydełku pozostaje moim ulubionym zajęciem. Ponieważ zbliża się sezon czapkowo-, szalikowo-, swertowo-jesienno-zimowy, szykuję druty i włóczki na wzmożoną działalność.

Pierwsza czapka została już oddana. Wzór był tworzony na podstawie uszytej czapki. Nie do końca wyszedł jak oryginał postanowiłam jednak popracować i dopieścić ten wzór. czapka 2x Bo to takie w moim stylu, kolejna przeciwność, którą trzeba pokonać. 

Trzecie podejście :)

Mówią: „do trzech razy sztuka”… no zobaczymy czy w moim przypadku mądrość ludowa się potwierdzi. Już tłumaczę o co chodzi: otóż, dość dawno bo 20 lat temu uparłam się by nauczyć się szyć na maszynie. Uprosiłam nawet koleżankę, kształconą w temacie by udzieliła mi kilku lekcji. Sprawa wydawała się prosta:  zapoznać się z zasadami działania szyjącego ustrojstwa, usiąść i szyć oczywiście- … o naiwności! Teoretycznie banalne, ale tylko teoretycznie. Ilse poddała się po trzeciej, nomen omen, lekcji. Byłam tak niecierpliwa, że nie potrafiłam przeszyć prosto materiału na odcinku 20 cm. Ciągle coś mi się podwijało, przesuwało, to na prawo, to na lewo…totalna katastrofa! Im bardziej się upierałam by szyć, tym gorsze były efekty. Nie wspominając o krytycznie wysokim poziomie zdenerwowania, co również nie pomagało, ani mnie ani biednej Ilse, która wychodziła z siebie, by po raz kolejny wszystko mi pokazać i wytłumaczyć. A ja zapominałam, opuścić stopkę, zdjąć nogę z pedału, równo trzymać materiał…

Druga próba, później jakieś 6 lat, ale skutek ten sam- nie zjednałam sobie maszyny szyjącej.

Trzecia próba miała miejsce tydzień temu…i maszyna nie wybuchła, nie przeszyłam sobie palców i udało mi się przepikować część materiału. 

Zajęło to 1,5 godziny, ale o niczym nie zapomniałam i efekt był zadowalający: proste ściegi pod kątem, bez marszczącej się tkaniny.  

20140817_121401                        

Kolejny sprawdzian moich umiejętności tuż tuż, nie omieszkam donieść jak mi poszło 😉 

Do kosza z tym

Szydełko to takie niepozorne narzędzie. Do niedawna kojarzone z kołami gospodyń wiejskich, gdzie panie spotykały się by wspólnie podziergać, pośpiewać, a czasem wymienić informacje- czytaj: poplotkować.                                                

Czemu o tym piszę? Bo ostatnio obłaskawiam szydełko … bywa lepiej i bywa gorzej. O tym, gorzej, chcę Wam dzisiaj opowiedzieć. Miewacie dni gdy wszystko idzie nie tak? Ja miałam taki Wtorek! Absolutnie wszystko sprzysięgło się przeciwko mnie, czegokolwiek bym nie ruszyła kończyło się totalną katastrofą. Czarę goryczy przelał rozgotowany kalafior! Fu, ohyda! 

Wspominałam wcześniej, że lubię wyzwania. Odczynienie uroków też potraktowałam jak wyzwanie- moje znajome w takich sytuacjach spalają jakieś zioła, na msze dają 😉 Mam inny sposób. Najpierw drę mnóstwo materiału na pasy- patrz zdjęcie- cudowne uczucie pełna destrukcja.styk Następnie nawijam tak przygotowaną „włóczkę” na motek- trochę nużące i pod koniec można poczuć irytację, wtedy biorę największe szydełko jakie mam i zaczynam odczyniać uroki- z furią stawiam słupek za słupkiem, słupek…

Tym sposobem powstały dwa koszyczki materiałowe. Złe moce zostały przebłagane bo idąc za ciosem zrobiłam jeszcze dwa wełniane koszyki.kosz weł_ Naprawdę polecam, masz zły dzień, zmajstruj koszyk albo zdaj się na profesjonalistę w szydełkowym okultyzmie:)