Nowe spojrzenie czyli poprawki

Gdzieś na dnie szafy ukrył się koc piknikowy, zrobiony przeze mnie dwa lata temu. Koc miał służyć, ale z bliżej nieodgadnionych dla mnie powodów- a może ich nie pamiętam? – karnie siedział w szafie.  Nadeszła jego pora 🙂 Jednak po wyjęciu na światło dzienne nie zrobił najlepszego wrażenia… Jakiś taki smutny, szary – na łąkę się zdecydowanie w tym sezonie nie nadawał.Nie zwlekając kolejnych dwóch lat zabrałam się do demolki.Gdy każdy z prostokątów otrzymał na powrót wolność, zaczęło się poszukiwanie nowych satysfakcjonujących rozwiązań.

narzuta

I tak, prostokąty przeleżały na zydelku jakieś dwa tygodnie i smagały moje sumienie niewypowiedzianą pretensją. Gdy już dłużej nie mogłam tego znieść, rozpoczęłam poszukiwania właściwej włóczki… To też zajęło kilka dni… Znalazłam i ochoczo wzięłam się do pracy. Gdy koc był gotowy, miałam plan wystawić go w sklepie, ale na moment przed pojawił się mój Syn i stwierdził, że On tego koca nie odda! Nie odda i basta!

Zmiany niewielkie, a różnica widoczna. Czy należy się dziwić Młodemu Człowiekowi?

k.piknik.bl

Korzystając z okazji Wszystkim Dzieciom Radości, Uśmiechu i Zabawy

Sprawa końcówek

Po niemal każdym większym projekcie zostaje trochę włóczki. Czasem więcej czasem mniej. Ponieważ do każdego projektu uważnie wybieram materiał nie lubię by, to co zostanie, marnowało się. Stąd niekończąca się lista rzeczy do zrobienia. Ach gdybym miała więcej rąk niż dwie… skoro to jednak nie możliwe to trzeba projekty kończyć jeden po drugim. W ostatnim czasie lniana czekoladowa sukienka została dokończona i szuka teraz nowej właścicielki 🙂

Tu również zostałam z końcówką w garści: będzie fajny letni top. W ogonku czeka, szal- też z „resztek” za to bardzo szlachetnych bo jedwabnych, w rozmiarze king size oraz wiskozowe, ażurowe poncho. Pół biedy gdy zostaje dużo włóczki, a co jeśli tylko troszeczkę? Ha, przypomnę wpis z października 2015 roku tam jeden z pomysłów, kolejny wykorzystany został przy „kłopotach zadkowych” 🙂

Gdy zostaje mi niewiele włóczki to trafia do worka, w którym gromadzę właśnie takie końcówki. Później można je podzielić albo według kolorów, albo grubości, albo rodzaju- możliwych kombinacji jest jeszcze kilka. Takie resztki materiału świetnie nadają się na projekty długoterminowe, koce, narzuty, chodniczki, ale przecież nie tylko: kosze na drobiazgi, rękawice kuchenne, myjki i całą gamę innych rzeczy, granicę wyznacza nasza wyobraźnia. Jestem ciekawa Waszych pomysłów 🙂

Od kłębka do…

Obiecałam podzielić się pomysłem na użycie resztek włóczki, która nam została z wcześniejszych projektów.

w1 Jedną z możliwości jest połączenie włóczek o podobnym składzie oraz grubości i stworzenie zupełnie nowej. Tak będzie zabawa 🙂

Wybrałam i połączyłam odcienie fioletu i różu- kolorów zawsze modnych. Włóczka, to mieszanka wełny oraz akrylu- przyjemna w dotyku, lekka i ciepła. Fioletowego miałam znacznie więcej niż pozostałych kolorów dlatego zdecydowałam, że będzie on tłem.

WAŻNE: zanim zaczniemy należy zaplanować jak nasza nowa włóczka ma wyglądać jakie kolory mają po sobie następować. Innymi słowy czy ma być porządek czy chaos. 

Gdy ważne decyzje zostały podjęte zabieramy się za fazę drugą , najdłuższą: tasiemkę.

w2 Na druty nabieramy parzystą liczbę oczek, przerabiamy na prawo oczka nieparzyste, a parzyste przekładamy na drut bez przerabiania, nitka prowadzona przed robótką. Działamy aż wyczerpiemy nasz zapas. Samouczek wideo robienia tasiemki można znaleźć w sieci- jeśli mój opis jest niejasny.

Gdy mamy zrobioną tasiemkę zabieramy się za fazę trzecią- dzierganie na rękach. Już od jakiegoś czasu chciałam spróbować, a teraz nadarzyła się świetna okazja. Tę instrukcję też można poszukać w sieci- robi się tak samo jak na drutach , ale używamy rąk.

w4 Nabieramy kilka oczek – ja nabrałam 7 i przerabiamy około 18-20 rzędów. Łączymy ze sobą dwa krótsze boki. I mamy komin. Tak powstało coś z niczego.