Mamy pierwszą połowę stycznia. Wydawać by się mogło, że wszystkie rośliny zapadły w letarg. I te za oknem i te w doniczkach. „Oby do wiosny” zdają się mówić i czekają na większą ilość światła i wyższe temperatury, dokładnie tak jak my. Niespodziankę sprawił granat. (Wcześniejsze wpisy w tagach z prawej strony) Mam go od dwóch może trzech sezonów. Jesienią zrzuca liście i tym razem zrzucił prawie wszystkie. Dołożyłam się trochę go przesuszając. Powiem tak: nie wyglądał najlepiej. Na jakiś czas zajęłam się innymi sprawami i ups… na moment zapomniałam o zabiedzonym granacie. Choć o podlewaniu już pamiętałam 😉 Przygotowując zdjęcia na stronę zauważyłam nieśmiałe oznaki powrotu do życia.
Okazało się że, drzewko jest mocne. Być może pomogło regularne przycinanie i nawożenie, a może miałam szczęście?. Wiosną czyli marzec/kwiecień wymienię doniczkę na większą i zmienię ziemie dodając nawozy mineralne. Gdy zrobi się ciepło wystawię granat na balkon, wietrzenie dobrze mu zrobi po zimie.