Frajda, w ten sposób mogę opisać proces wybierania, zwijania wełny i konstruowania tego sweterka.
Wełna merino, jakość i kolor wprawiły mnie w zachwyt. Tak soczystej barwy, miękkości, lekkości wcześniej w swoich łapkach nie miałam, a miewałam różne. Trzeba wspomnieć, że włóczka jest farbowana ręcznie, a to oznacza, że przędza ma różne odcienie tego samego koloru. Wprowadza to dodatkowy element- moim zdaniem- upiększający.
Wybranie ściegów i fasonu w taki sposób, by jak najlepiej oddawały właściwości włóczki i jej piękno- zabawa przednia. I co wybrałam – reglan – oczywiście. Przód i tył swetra: wariacje ściegu ryżowego, rękawy gładkie: jersey. Całość robiona od dołu. Chwilę trwało zanim wszystko po przeliczałam, matematyki uczyłam się dawno temu, ale ciągle się przydaje ;). Gdy ogarnęłam ilość oczek oraz co po kolei należy zrobić, zostało już tylko żmudne dzierganie oczka za oczkiem. Na całość zużyłam 15 dag wełny- tu nie ma pomyłki! Efekt mojej pracy oceńcie sami, namawiam.