Jesienny rozgardiasz

Chwilę trwało, ale jesień nadeszła.  Sezon swetrowo-czapkowo-szalikowy został tym samym otwarty 🙂 Nie wiem jak Wy, ale ja mam ręce pełne roboty, tym bardziej ,że zbliżają się kolejne targi. Wypróbowuję różne pomysły, jedne z powodzeniem, a inne nie. Musiałam się przeprosić z pomysłem zrobienia bolerka ściegiem angielskim, zaczepionym na zrobionej tasiemce warkoczu- w głowie i na rysunku wyglądało świetnie… niestety w rzeczywistości dużo gorzej 🙁 Nie, nie rezygnuje będę próbować dalej… z pewnymi modyfikacjami…

Oprócz wspomnianych już zmagań powstał cudnie żółty szal z farbowanej ręcznie włóczki,  w której zakochałam się od pierwszego wejrzenia.

 

yel3

Czapka, bo czapek nigdy dość, sweter w stylu retro oraz kilka par mitenek. Jakiś czas temu dowiedziałam się, że właśnie mitenki są bardzo popularne wśród muzyków, zgadlibyście?

Wracam do drutów bo samo się nie zrobi 😉 Za jakiś czas pokażę efekty. 

 

Wrażenie

Mniej więcej od trzech lat przyglądam się baczniej, szeroko pojętej, branży wełnianej. Poświęconym temu tematowi portalom, stronom internetowym, sklepikom itd. Cieszy fakt, że jest ich coraz więcej, oferują zróżnicowany asortyment- w zasadzie na każdą kieszeń. Oczywiście, naturalne włóczki są znacznie droższe od tych z domieszkami, ale to chyba nikogo nie dziwi.

Również sprzęt 🙂 druty, szydełka, znaczniki, liczniki wszelkiego typu są dostępne w doskonałej jakości z niemalże każdego rodzaju materiału: począwszy od drewna przez bambus, a kończąc na sylikonie i aluminium. Ktoś pomyśli, „ale o co common”? Ano o to, że takim sprzętem świetnie się dzierga i szydełkuje- wiem bo testowałam na sobie. Są włóczki które lepiej „pracują” na drutach stalowych, a inne na pokrytych teflonem czy sylikonem. Podobnie jest z szydełkami.

IMG_0005

Kolejnym powodem moich zachwytów będą kolory dostępnych włóczek: ich jasność, intensywność, gama, połączenia: hulaj dusza piekła nie ma! Fantastyczne włóczki docierają do nas z tak odległych krajów jak Peru, Urugwaj gdzie powstają spółdzielnie farbiarskie by zaktywizować zawodowo kobiety i tym samym pomóc Im się uniezależnić, co w kulturze „macho” nie jest prostą sprawą. Drogie Panie, potraficie wyczarować niesamowite zestawy barw, proszę nie przestawać!

To jednak nie koniec, bo i w naszym kraju są odważne Panie, które farbują przędzę. Zaczyna ona zdobywać uznanie i rosnącą liczbę klientów. Osobiście jestem zachwycona takim obrotem sprawy, bo to oznacza większy wybór, różnorodność, a przede wszystkim jakość 🙂

Podsumowując, jest dobrze, trzymam kciuki by ogólne trendy nie zbaczały z kursu i by za kolejne trzy/ cztery lata móc napisać równie entuzjastyczny wpis 🙂   

Chwila oddechu

Uff, trochę spokoju… czyli okazja by napisać kilka słów i pochwalić się nowymi projektami 🙂 W sierpniu, kiedy tyle się działo: przemeblowania, wyjazdy wakacyjne, przygotowania na targi… z pewnymi trudnościami jednak powstały wdzianka, z których – nie ukrywam – jestem zadowolona. W pierwszym przypadku historia jest banalna, buszując na stronach sklepów z włóczkami znalazłam mieszankę alpaki i bawełny, piękną. Oprócz fantastycznego składu o równie interesującym kolorze- po mistrzowsku farbowana w odległym Urugwaju.

chr16

Nazwałam ją „Chruśniak”. Swego czasu bardzo podobało się zimowe szare poncho, przyszła mi do głowy wersja letnia. Nada się idealnie do sukienki wieczorową porą lub zamiast swetra do koszuli i spodni.

chru1

„Zebra” jest rozwinięciem dwóch wcześniejszych pomysłów. Zrobiona z mieszanki wełny i akrylu. Wykorzystałam pozostałości włóczki po zeszłorocznych projektach.

zebradoJPG

Całkiem zgrabnie udało się połączyć dwa odcienie szarości. Dodatkowym bonusem jest to, że wdzianko można nosić założone przodem, a innym razem tyłem na przód jak dwa różne sweterki 🙂

zebraa

zebrarJPG

 

 

W niedoczasie

Znacie ten stan?

Ciągła gonitwa, wydarzenie za wydarzeniem, robótka za robótką. Tylko czasu brak, by to wszystko zapisać. Nawet dokumentacja fotograficzna powstała, ale nie ma chwili by na spokojnie usiąść i wszystko zapisać.  Dobrze, już przestaję psioczyć 😉

Podsumowując, było bardzo pracowicie i energetycznie, zarazem – mam nadzieję, że już 3 września będzie to widać podczas Praskiej Strefy Twórców i Targów Sztuki i Rzemiosła Artystycznego organizowanej przez Galerię Uległą. Nie ukrywam, jestem trochę przejęta.

Jednak do soboty jeszcze parę dni i oczywiście kilka spraw do ogarnięcia. 

Nie zwlekając dłużej, wszystkich Warszawiaków i Tych w stolicy przejazdem, zapraszam serdecznie w sobotę 3 września od godziny 14.00 do 20.00 na kiermasz i wspólne świętowanie na ulicy Ząbkowskiej na warszawskiej Pradze.

Do zobaczenia 🙂

Ojcowskie inspiracje

Wakacje czas na odpoczynek, podróże mniej lub bardziej sentymentalne oraz szukanie inspiracji. Tak tegoroczne lato obfitowało w te ostatnie. Wracając z Południa za namową Ojca rodziny- Pana Męża mego- wstąpiliśmy do Ojcowskiego Parku Narodowego ( stąd ten przewrotny tytuł :)).

Niemalże każdy Polak w jakimś momencie swojej edukacji natrafił na fotografie Maczugi Herkulesa czy Bramy Krakowskiej. Już same fotki robią wrażenie, a osobiście stanąć pod Maczugą: zobaczyć i poczuć jej ogrom, potęgę… niezapomniane!

herkules1

Jednak jeszcze jedna rzecz zwróciła moją uwagę: roślinność- jej kolory, formy i nieprawdopodobne wręcz miejsca, w których można ją znaleźć. Połączenia świeżej zieleni, bieli i czerwieni; brązy szarości żółcie i zieleń, a czasem takie konfiguracje, które nie przyszły by do głowy. Jedno słowo: z a ch w y t .

brkrak

barwy2

barwy3

Oczywiście należało część tych cudów udokumentować, na szczęście nie ogranicza nas już ilość klatek na kliszy… poszaleliśmy z Panem Mężem – nawet bardzo 😉

Zamieszczam tu tylko kilka dowodów owego szaleństwa 🙂

Remanenty

Zanosiło się na te porządki już dłuższy czas- przez grzeczność nie wspomnę jak długo… Dość że chwilę to trwało ,a ponieważ mam projekt dokończenia Singerowskiego stolika i zaadoptowanie go na moje miejsce pracy, chcąc nie chcąc trzeba było ogarnąć kilka spraw. Przyświecała mi idea fix: REDUKCJA. Zanim jednak czegokolwiek się pozbędę muszę wiedzieć co mam…  Przede wszystkim skontrolować surowiec czyli: ilości, rodzaju, koloru włóczki jestem szczęśliwą posiadaczką.

desk

Dokonało się, zdecydowałam się na podział ze względu na rodzaj, a nie kolor i tak: w jednym worze mam włóczki bawełniane- z przeznaczeniem na kolejne pokrowce foteli: teraz dla syna :), w następnym worze mam włóczki wełniane, a w zasadzie końcówki po projektach z przeszłości. W jeszcze innym kupioną niedawno z przeznaczeniem na swetry i w ostatnim worze … chwila jest podniosła… wszelkie niedokończone lub zarzucone z jakiś względów projekty i tu doliczyłam się trzech\ czterech porzuconych sierotek.

W międzyczasie powstały getry z ażurowym motywem u góry. By wygodnie się nosiło i dobrze wyglądało wplotłam gumki, tak powstały getry samonośne 🙂 Nie samym sprzątaniem człowiek żyje!

get

Przy okazji sprawdziłam i stworzyłam kosz na wszelkie druty, szydełka, agrafki, znaczniki, nożyki i nożyczki- cały warsztat w jednym koszu. Cud, że wszystko się mieści!

ru2

Jednak to nie koniec, lubię gdy dużo się dzieje i tak symultanicznie robię elegancki rudy sweter, czarną bluzeczkę z ażurowym motywem, ustawiam meble, szukam ciekawych wzorów i produkuję dywanik, ale o tym już w kolejnym wpisie. 🙂

Puchate- już nam nie straszne

Na Dzień Dziecka zrobiłam sobie prezent i zamówiłam włóczkę, o której marzyłam dłuższy czas. Zwłoka wynikała z obawy, że  sobie z nią nie poradzę… Mowa o  mieszance alpaki i jedwabiu: miękka, lekka i bardzo puszysta. Unikałam tego rodzaju włóczek ze względu na częste zmiany jakich dokonuję w tworzonych przez siebie projektach: w głowie czy na rysunku coś wydaje się dobre, a gdy jest gotowe… cóż ta włóczka zmian nie lubi. 

Tym razem byłam gotowa na ewentualne trudności i bardzo starałam się nie zmieniać pierwotnego projektu, ha tu jednak poniosłam porażkę. Dosyć szybko zrobiłam przód swetra i wierzcie mi początkowo bardzo mi się podobał. Nawet upięłam go na manekinie i zrobiłam fotki. Zaczęłam robić tył … i tak robiłam zerkając na przód i… coraz mniej mi się podobał ( niestety wyznaję zasadę: jak można coś zrobić lepiej to należy to zrobić). Gdy tył był gotowy, było już dla mnie pewne przerabianie przodu- choć jeszcze przez chwilę próbowałam ze sobą walczyć, na próżno.

alpacs1

Męka, tak mogę określić prucie tej włóczki. Długotrwała męka, bo szybko nie da się tego zrobić. Jak już wspomniałam byłam poniekąd gotowa na taki zwrot akcji i nie poddałam się! Przód dostał nowe wykończenie 🙂 Zrobienie rękawów i reszty swetra było już spacerkiem po parku.

Przedstawiam pierwszy sweter z alpaki mojego autorstwa. Mile widziane wszelkie komentarze  🙂

Włóczka: Alpaca Silk Drops  alcsi3jpg

Na sweter użyłam 125g

Druty 5mm i 4mm

Hołdując tradycji

Powoli tradycją się staje, że w okolicach maja/czerwca magicznie znajduje się w moim posiadaniu jakiś mebelek, który woła o drugie życie. Tak w zeszłym roku pojawiła się półka: „Terminy gonią”, „Lato szaleństwu sprzyja”. W tym sezonie pojawił się stolik od maszyny Singer.  Bardzo długo odwracano od niego wzrok i spychano w kąt- dosłownie i w przenośni.

singera

Nadszedł w końcu czas by się nim zająć. Wymyśliłam sobie, że odnowienie takiego stolika powinno się robić pod okiem profesjonalisty, by przez brak wiedzy czy umiejętności nie zepsuć tego cuda. Znalazłam fantastyczny warsztat: Renowacji starych mebli, pracuje się pod okiem stolarzy, którzy zęby zjedli na odnawianiu i restaurowaniu mebli dawnych. Z tego znana jest Pracownia i Galeria Stara Praga. Przez cztery popołudnia, meble poddawane były: czyszczeniu, nakładaniu forniru, olejowaniu, bejcowaniu i finalnie politurowaniu.

singerb   singerc

Słupek wiedzy na temat stolarskiego rzemiosła podniósł się znacznie. Dowiedziałam się kilku interesujących rzeczy na temat samego drewna i jego właściwości. Zamierzam z tej wiedzy korzystać 🙂

Jednak przede wszystkim, poznałam niesamowitych ludzi, pasjonatów, znawców i fachowców- jestem szczęściarą.

   

Navy-bawełna po prostu

Zupełnie przez przypadek na wyprzedaży kupiłam trzy zwoje cieniutkiej bawełny. W tej chwili nie mogę sobie przypomnieć dlaczego właśnie ona(bawełna)przykuła moją uwagę. Być może chodziło o kolor- bardzo lubię niebieskości i granaty, a może to cena była taka atrakcyjna, że nie mogłam takiej okazji przegapić? Bawełna leżała przez kilka dni na stoliku, a pomysły w mojej głowie kotłowały się jak szalone, ale nic konkretnego z tego nie wynikało. Dopiero któryś z upalnych dni podsunął mi pewien pomysł. 

rnavy1

Po bawełnę chętnie sięgamy latem, jest lekka, przewiewna i miła dla skóry. Stąd pomysł na bluzeczkę. Robienie bluzki pojedynczą nitką trwałoby wieki, więc ten egzemplarz jest robiony nitką podwójną na drutach 2,75 mm- będzie trwało tylko pół wieku 😉 Niedawno robiłam lnianą sukienkę i bardzo podobała się reglanowa góra, z prostokątnym dekoltem i szerokimi ramiączkami. Postanowiłam również w tym projekcie wykorzystać ten element. Dodatkowo dekolt podkreślony jest ażurem. Tyle upiększeń, górna część robiona ściegiem francuskim, a pozostała część jerseyem. U dołu pęknięcia z obu boków, tylna część bluzki nieco dłuższa. Prosta, ale mam nadzieję że dzięki temu, ciekawa. 

rnavy2 rnavy3

P. Pomidor wlazł na tyczkę

Oj, tak roślinno-ogrodowo-balkonowych przygód część… kolejna. Nie może być zbyt łatwo. Lawenda, pokazała mi już kilka razy gdzie ma moje szczere chęci… niestety. Z tego względu weszłam w fazę uparciucha i zawzięłam się. Pamiętacie manewry z lodówką i nasionkami lawendy? Tak… znowu pokazała mi … f…igę! Z lodówki powędrowała więc na parapet, ale i tu nie bardzo chciała współpracować. Jak ją przekonałam zapytacie? Otóż czysty przypadek, kilka nasionek wpadło do dzbanka z odstaną wodą i dostało się do doniczki innej rośliny. Po jakimś tygodniu pokazały się piękne zielone siewki 🙂 Te jednak padły przy próbie przeniesienia ich do innej doniczki 🙁

Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle czyli mnie. Lawenda została wysiana do swojej własnej donicy, ze swoją własną ziemią i przez niebiosa została kilka razy bardzo mocno podlana. Widać już pierwsze efekty, pojawiło się małe i zielone, ale więcej nie powiem – bo znowu jakiś kataklizm ściągnę. 

ogrod

O darowanych pomidorach mogę pisać. Chwalę się! Dostałam dwie odmiany pomidorów jedna koktajlowa, a druga będzie swego rodzaju niespodzianką choć mówiono mi, że tu owoce będą duże- no zobaczymy! Wczoraj przywiezione dzisiaj zostały porozsadzane bo chyba przez noc udało się im trochę urosnąć- tak przynajmniej twierdzi mój Pan Mąż. 

ogrodpomid

To mój debiut jeśli chodzi o pomidory. Oby było lepiej niż z lawendą, proszę.