P. Pomidor wlazł na tyczkę

Oj, tak roślinno-ogrodowo-balkonowych przygód część… kolejna. Nie może być zbyt łatwo. Lawenda, pokazała mi już kilka razy gdzie ma moje szczere chęci… niestety. Z tego względu weszłam w fazę uparciucha i zawzięłam się. Pamiętacie manewry z lodówką i nasionkami lawendy? Tak… znowu pokazała mi … f…igę! Z lodówki powędrowała więc na parapet, ale i tu nie bardzo chciała współpracować. Jak ją przekonałam zapytacie? Otóż czysty przypadek, kilka nasionek wpadło do dzbanka z odstaną wodą i dostało się do doniczki innej rośliny. Po jakimś tygodniu pokazały się piękne zielone siewki 🙂 Te jednak padły przy próbie przeniesienia ich do innej doniczki 🙁

Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle czyli mnie. Lawenda została wysiana do swojej własnej donicy, ze swoją własną ziemią i przez niebiosa została kilka razy bardzo mocno podlana. Widać już pierwsze efekty, pojawiło się małe i zielone, ale więcej nie powiem – bo znowu jakiś kataklizm ściągnę. 

ogrod

O darowanych pomidorach mogę pisać. Chwalę się! Dostałam dwie odmiany pomidorów jedna koktajlowa, a druga będzie swego rodzaju niespodzianką choć mówiono mi, że tu owoce będą duże- no zobaczymy! Wczoraj przywiezione dzisiaj zostały porozsadzane bo chyba przez noc udało się im trochę urosnąć- tak przynajmniej twierdzi mój Pan Mąż. 

ogrodpomid

To mój debiut jeśli chodzi o pomidory. Oby było lepiej niż z lawendą, proszę. 

Projekt lawenda

Zgadza się, to kolejna próba wyhodowania lawendy, która urośnie, zakwitnie, da nasiona oraz przetrwa okres zimowy. Jeszcze nie porzuciłam marzenia o polach lawendy w skali mikro, choć los nie ułatwia mi zadania. Sadzonka, kupiona w zeszłym sezonie i tak dobrze rokująca, niestety nie dała rady. Na szczęście zebrałam nasiona i mam materiał na ewentualną hodowlę.

Prawdę mówiąc nie jestem pewna czy nie jest ciut za późno, ale do odważnych świat należy! Spróbuję! Nasionka lądują na namoczonym wodą waciku w lodówce. Czemu akurat w lodówce, a nie na parapecie? Chyba już kiedyś pisałam, ale nie zaszkodzi powtórzyć: lodówka gwarantuje mikroklimat ze stałą temperaturą, wilgotnością i mrokiem- warunków idealnych by nasiona obudziły się do życia.

Przyjdzie poczekać kilka dni aż to się stanie. Gdy siewki będą gotowe, przeniosę je do doniczki z ziemią i będę chuchać, dmuchać i podlewać by rosły. W tym sezonie raczej nie będą kwitły, ale niech rosną i się wzmacniają, wtedy żadne owocówki i tym podobna zaraza nie da im rady. Będę informować o postępach. Życzcie mi powodzenia 😉

 

Marcowo i wiosennie

Tak mocno zaangażowałam się w dzierganie nowych rzeczy, że na chwilę zapomniałam o roślinkach. Teraz naprawiam ten błąd.

Wiosna, a więc sezon nawożenia, wymiany ziemi i donic.

Granat dostał już nową ziemię i donicę- rośnie nieprawdopodobnie szybko. Stoi w bardzo nasłonecznionym i często wietrzonym miejscu i chyba bardzo mu to pasuje :). Jestem ciekawa jak zachowa się lawenda. Przypomnę, że w zeszłym roku kupiłam sadzonkę i przez całe lato pięknie kwitła. Jesienią przycięłam gałązki, obficie podlałam i wniosłam do środka by nie zmarzła na balkonie. Na razie oznak powrotu do życia nie widać, ale mam nadzieję, że to się już wkrótce zmieni.

Kolejną rośliną, którą należałoby się zająć jest avocado. Z tą konkretną sztuką mamy cykliczne przesadzania do większej, głębszej donicy. Gdy korzenie avocado docierają do dna , zaczynają mu brązowieć liście. Niestety, klimat w naszym pięknym kraju nie pozwala na wsadzenie avocado do gruntu… taak, idę na poszukiwania kolejnej donicy 🙂

Po Wielkanocy zamierzam zająć się odżywieniem moich zielonych przyjaciół, trochę minerałów i kilka energetyzujących nawozów powinno dać siłę witalną na cały nadchodzący sezon wiosenno-letni.               Już nie mogę się doczekać 🙂

Walka z wiatrakami

Od kilku tygodni prowadzę regularną wojnę z owocówkami. Tak nic nie pomyliłam. Więcej, pamiętam, mamy styczeń. Według naukowców 2014 był najcieplejszym rokiem od conajmniej 130 lat. I może to, jest przyczyną pojawienia się owocówek. Tylko dlaczego u mnie?!

Walka jest nierówna.  Przegrywam w niej ja i moje rośliny. Część ziół, została doszczętnie zjedzona: mięta padła, tymianek padł, bazylia walczy, ale wygląda słabo, a rozmaryn- rozmaryn dogorywa…

Inne ofiary to, avokado i papaja, wychodowane przeze mnie z pestki, mają bardzo pogryzione liście. Prawdę mówiąc nie wiem czy uda się je uratować. Największą stratą jaką poniosłam jest zupełnie zniszczona lawenda.

Wróg upatrzył sobie lawendę i w jej donicy założył wylęgarnię. Biedaczka nie ma szans. Próbuję jeszcze coś zdziałać z nadzieją, może choć jeden krzaczek przetrwa, ale chyba jestem skazana na porażkę.

Jak wspomniałam jestem sama, sojuszników brak. Końcem jesieni tak dobrze posprzątałam mieszkanie, że wszystkie pająki duże i małe spakowały się i wyprowadziły. Nauczka – nie należy sprzątać zbyt dokładnie! 🙂

W zaprzyjaźnionym ogrodniczym nabyłam specyfik. Miał pomóc nie szkodząc roślinom… jednak i on nie daje rady. Armia przeciwnika jest zbyt liczna. Jeśli wiecie, jak poradzić sobie z tą zarazą, proszę o pomoc! 

A teraz spray w rękę i idę odeprzeć kolejny atak…

Październik pachnie wiatrem

Delikatnie i po cichutku, żeby nie przestraszyć, zaznaczę, że piękną- „Złotą jesień” mamy na Mazowszu.

lav stykW związku z tym, iż słońce zagląda każdym oknem, a na dworze pachnie wiatrem i suchymi liśćmi, postanowiłam się z Wami podzielić i trochę pochwalić ogrodniczymi dokonaniami tego sezonu: obiecane podsumowanie.

Zaczynając od lawendy. Niestety, żadna z roślinek nie zakwitła. Przyjdzie poczekać do przyszłego lata, ale przypomnę, że zaczynałam od wysiania nasionek, dbania o sadzonki, a teraz mam już krzaczki lawendy. Niby nic… i przykro, bo bez kwiatów. Pól lawendowych w skali mikro w tym roku „nie budiet”. 🙁

Pamiętacie granat? Ten się zmienił… i bardzo urósł. Tak, tak to ta sama roślina, tylko parę miesięcy później- w większej doniczce i z dobrą, nawiezioną ziemią.

 granat styk

Trzykrotkę „Znajdę” też powinniście kojarzyć, bo znalazła się u mnie, całkiem niedawno. Jest dowodem na to, że niektórym roślinom, naprawdę niewiele trzeba by rosły i wyglądały okazale.

 trzykrotka styk

Czy można ten sezon uznać za udany? Raczej tak. Mam nadzieję, że i Wasze rośliny urosły i są gotowe na nadciągający nieubłaganie okres zimowy.

Lawendą po oczach

Widzieliście  zdjęcia lawendowych pól? Po horyzont ciągnące się lawendowe-polerzędy krzaczków kwitnącej lawendy. Jaki zapach musi się tam unosić… Mnie się takie pola zamarzyły. Oczywiście w nieco mniejszej skali- takiej parapetowej. Zdobyłam nasiona i wiosną wysiałam.

By trochę pomóc, po włożeniu nasion do przygotowanej ziemi, całość przykryłam folią. Pierwsze siewki pokazały się po około 3 tygodniach- piękne równiutkie rzędy -jak te na wzgórzach Prowansji. Gdy ziemia pod folią zaczęła wysychać, a roślinki miały wysokość 1,5- 2 cm ściągnęłam folię i od tej pory skończyło się specjalne traktowanie.Law.gard._

Teraz pozostało podlewanie i czekanie aż roślinki urosną i się wzmocnią. Gdzieś wyczytałam, że lawenda zakwita dopiero w drugim sezonie po wysianiu- jeszcze trochę poczekam. Zanim to nastąpi, trzeba będzie poprzesadzać sadzonki, tak by każda mogła się rozwinąć w mały krzaczek ( taki jak na fotografii- to jest jedna sadzonka wysiana rok wcześniej bez wspomagaczy w postaci folii).---

Ta roślinka ma szansę zakwitnąć tego lata. Dam znać jak jej poszło.