Nowe spojrzenie czyli poprawki

Gdzieś na dnie szafy ukrył się koc piknikowy, zrobiony przeze mnie dwa lata temu. Koc miał służyć, ale z bliżej nieodgadnionych dla mnie powodów- a może ich nie pamiętam? – karnie siedział w szafie.  Nadeszła jego pora 🙂 Jednak po wyjęciu na światło dzienne nie zrobił najlepszego wrażenia… Jakiś taki smutny, szary – na łąkę się zdecydowanie w tym sezonie nie nadawał.Nie zwlekając kolejnych dwóch lat zabrałam się do demolki.Gdy każdy z prostokątów otrzymał na powrót wolność, zaczęło się poszukiwanie nowych satysfakcjonujących rozwiązań.

narzuta

I tak, prostokąty przeleżały na zydelku jakieś dwa tygodnie i smagały moje sumienie niewypowiedzianą pretensją. Gdy już dłużej nie mogłam tego znieść, rozpoczęłam poszukiwania właściwej włóczki… To też zajęło kilka dni… Znalazłam i ochoczo wzięłam się do pracy. Gdy koc był gotowy, miałam plan wystawić go w sklepie, ale na moment przed pojawił się mój Syn i stwierdził, że On tego koca nie odda! Nie odda i basta!

Zmiany niewielkie, a różnica widoczna. Czy należy się dziwić Młodemu Człowiekowi?

k.piknik.bl

Korzystając z okazji Wszystkim Dzieciom Radości, Uśmiechu i Zabawy

Majowo

Ciągle coś się dzieje i trudno mi usiąść i zdać Wam relację. Cóż maj… Drutów też nie złożyłam choć ze względu na ilość wydarzeń nie powstało nic nowego. Lista projektów powiększa się z dnia na dzień, tylko rąk brakuje do dziergania 😉 A jeszcze trzeba było zająć się roślinkami bo wiosna, bo doniczki za małe, bo ziemię trzeba wymienić, bo nawóz … Tak usprawiedliwiam się. Czy jestem usprawiedliwiona?

Aktualnie mam trzy rozgrzebane projekty: koc- który powstał już jakiś czas temu, ale postanowiłam go na nowo wykończyć- czeka. Kolejna jest bluzeczka w odjechanym melanżu czerwono-różowym o ciekawym ażurowym wzorze póki co mogę się pochwalić tylko kilkoma gotowymi centymetrami. Do sukienki zielono-turkusowej dorabiam pasek tak by można było ciekawie ją na sobie udrapować. Jakoś opornie mi to idzie i wcale nie gwarantuję, że te troczki powstaną 😉

Co jeszcze słychać? Próbuję zachęcić klientów do zaglądania i kupowania w moim sklepiku na DaWandzie. Z tym też jest trochę zabawy. Jak będziecie mieć chwilkę to zajrzyjcie.

Lecę bo pranie się skończyło i chyba powinnam je wywiesić 😉

 

 

Czas na piknik?

Też macie ochotę na spacer po lesie lub łące? Piknik w słońcu? Tak, ten czas właśnie nadchodzi. Bardzo, bardzo się cieszę. 🙂

Kocyk, na taką właśnie okazję- już mam. Produkowane jeszcze w zeszłym sezonie prostokąty, długo czekały na swoją kolej. W końcu urodził się pomysł co z nimi zrobić.DSC_0825 kwadraty Pierwotnie miał powstać chodniczek z samych kolorowych prostokątów… jednakże kobieta zmienną jest; do zrobionych na drutach kawałków dorobiłam na szydełku ramki.

chodniczek

Pomyślałam, że fajna byłoby taka narzuta, ale jak połączyłam wszystko w całość, to kolejny raz zmieniłam zdanie i teraz aktualna jest opcja: koc piknikowy. Trzymajmy się tej wersji. 😉

narzuta

 

Upomnienie :)

Przed chwilą dostałam mailowe upomnienie, że już od miesiąca nic się nie dzieje na moim blogu… No tak, zgadza się, są wakacje i jak do tej pory nie miałam przestrzeni na pisanie. Nie spodziewałam się jednak takiej sytuacji.

Ha, trochę jak w szkole… albo bibliotece.

IMG_0396aWracając do wakacyjnych poczynań różnych; bawełniana bluzeczka jest już skończona, użyłam gotowego wzoru firmy Drops (bawełna egipska bardzo przyjemna do pracy szydełkiem. Ostatnia rzecz zrobiona przeze mnie na szydełku, to jakiś kołnierzyk, chyba jeszcze w szkole podstawowej czyli prehistoria),

IMG_0405aZielony kocyk (ciekawa kolorystycznie włóczka Delight cieniowana, na pledzik użyłam około 6,5 motka)  i turkusowa poduszka też ukończone.

Niewątpliwym osiągnięciem jest również 3 kg zjedzonych owoców morza oraz bardzo w dzisiejszych czasach niemodna opalenizna- ciemny brąz. I tak, jak by ktoś pytał, jestem zadowolona 🙂  

Poduszki i rewolucja

_styk2_250pDzisiaj rzecz o poduszkach, poduchach, jaśkach. Bo kto z nas nie posiada choć jednej? Poduszka to taki „sprzęt” bez którego trudno się obejść. Prawda jest taka, kto ma łóżko, otomanę, kanapę, szezlong, fotel ma i poduszki. Paradoks, polega na tym, że ponieważ są, to nikt nie zwraca na nie uwagi. Ot, poduszka, wielkie „halo”.

No chyba, że podejdziemy do sprawy… poważnie 😉 . W takim przypadku, poduszka nie jest po prostu użytecznym sprzętem, ale w jednej chwili staje się emanacją naszej osoby, naszych cech indywidualnych i oczywiście gustu i smaku. Nie wierzycie? Że niby to, niemożliwe? Zapewniam, możliwe! Dzięki mnie. Już wyjaśniam o co chodzi. Otóż, gdy przyjrzysz się swojej poduszce, to z pewnością zauważysz jej nijakość ( nie próbuję obrazić Waszych poduszek), brak „pazura” i znaków szczególnych. A przecież, Czytelniku, zasługujesz na osobisty komputer, asystenta w biurze, osobistego trenera, to i osobista poduszka należy Ci się!

Ja taką poduszkę mogę dla Ciebie zrobić. Wydziergać odpowiednią powłoczkę: z wełny, jedwabiu, alpaki… W kolorze i wzorze, który najlepiej definiuje Ciebie, a przez to i Twoją poduszkę. Jest tylko jeden warunek: wzory nie mogą się powtarzać.

Jeśli pomysł do Ciebie przemawia – daj mi znać, a ustalimy szczegóły.

Zacznijmy poduszkową rewolucję! 🙂