Jakiś czas temu znajoma zapytała, czy mam w ofercie coś dla panów: szalik, czapkę, sweter… Okazało się, że nie specjalnie. Posprawdzałam „poczekalnię”- szafę, do której trafiają wszystkie projekty: i te gotowe i te, które trzeba jeszcze dopieścić … JEDEN dosłownie jeden szal odpowiadał kategorii: męski.
Do tej pory rzadko robiłam jakieś rzeczy dla panów, męża, syna. Kilka razy zdarzyło się na zamówienie. Serio, moje robótki były głównie przeznaczone dla pań… ha takie niedopatrzenie! Ale wiecie co? To dało mi do myślenia. Pozaglądałam na strony innych rękodzielniczek i faktycznie, nie ma w czym wybierać.
Postanowiłam wykorzystać ten stan rzeczy. Szykuję kilka klasycznych szalików męskich by poszerzyć swoją ofertę w sklepie Druciaka na Rudej Klarze. Jestem naprawdę ciekawa czy nowy asortyment skierowany do innego klienta wzbudzi zainteresowanie?
Jeśli śledzicie moje wpisy, orientujecie się, że lubię eksperymentować. Ostatnio łączę moher z włóczkami innego rodzaju, najczęściej alpaką lub merino. Połączenie dwóch nitek różnej grubości, o różnym splocie i obowiązkowo w innych kolorach potrafi niejednokrotnie zadziwić. W tym przypadku było podobnie.
Błękitny moher, sam w sobie nic nadzwyczajnego, oczywiście doskonała jakość, pierwszorzędne farbowanie niestety ciągle czegoś brakuje… Jakieś to blade, nudne a gdyby tak wpleść jakiś melanż? Tak , zgadza się, musiałam spróbować i przedstawiłam moher „leśnej wiedźmie”. Efekt tego spotkania zadziwił mnie samą, obie włóczki nabrały wigoru.
Pozostało tylko zastosować odpowiedni wzór który z odkrytymi kolorami sprawiłby, że gotowy szal uwiedzie nas wyglądem i absolutnie każda z nas będzie chciała go dotknąć i przymierzyć.
Czy udało mi się osiągnąć ten efekt? Oceniajcie, będę wdzięczna za każdą opinię.
Zaczęło się bardzo niewinnie… Od połączenia moheru i delikatnego merino. Kolory obu świetnie nadawały się jako dodatek do alpaki śliwkowo- fioletowej. Od dłuższego czasu nosiłam się z pomysłem by zrobić szal, który w zależności którym końcem nawiniemy wokół szyi będzie wyglądał jak dwa różne szale. Pracowałam drutami 3,5 mm. Na całej długości szala wykorzystałam, onegdaj uwielbiany przez nasze babcie, „szewron”. Delikatny wzór strukturalny, popularną jodełkę. Raz bardziej raz mniej widoczną.
I tak jeden koniec składa się z różowego odcinka chewronu w kilku odcieniach i zdecydowanie przechodzi w kolor śliwkowo-fioletowy. Docelowo , to jest wersja bardziej stonowana 🙂 Drugi koniec zaczyna się podobnie : na różowo natomiast ciąg dalszy składa się z drobnych paseczków śliwkowo-fioletowych i różowych o zmiennym odcieniu. Ciut bardziej wyskokowe;)
Już wkrótce szal będzie można kupić w sklepiku Druciaka na Rudej Klarze. Zapraszam!
Pojawiło się zamówienia na ciepły szal. Klientce podobał się szal Flora z wełny szetlandzkiej, z szydełkowymi kwiatami na końcach. Marzy się Jej coś w tym rodzaju , ale w innych kolorach i z innej włóczki.
Jak to u mnie często bywa, pomiędzy odkurzaniem , a siekaniem koperku przyszedł mi do głowy pomysł. Powstał szkic, który zyskał aprobatę zainteresowanej, skompletowałyśmy potrzebne materiały … Przedstawiam, Szal Kwiaty
Połączenie merino i moheru. Miły i miękki w dotyku, na tyle długi by dwukrotnie się nim owinąć. Skoro ma jeszcze do nas zawitać zima trzeba być przygotowanym 🙂
A tak przy okazji, szal Flora jest dostępny w sklepiku Druciaka na Rudej Klarze. Polecam 🙂
W zapasach włóczkowych odkopałam dawno zapomnianą białą alpakę. I tak tydzień czy dwa patrzyła na mnie z pułki. W końcu wzbudziła we mnie takie poczucie winy, że zaczęłam szukać dla niej towarzystwa… Znalazłam, piękny moher w zmieniającej się tonacji różu.
Za oknem kiepsko, nie mogło urodzić się nic innego niż szal. Od dawna prześladował mnie wzór ażurowy, który przypominał mi ten widziany w dzieciństwie. Postanowiłam wykorzystać go przy tym projekcie. Pracowałam na drutach 4,5 mm.
Powstał pas o szerokości 29cm i długości 175 cm. Ciągle czegoś brakowało.
Stanęło na frędzlach. Po jednej niezbyt trafionej próbie, pojawiła się ta właściwa.
Już wkrótce szal znajdzie się w sklepie w Rudej Klarze, zapraszam serdecznie do odwiedzin.
Dość długo trwała cisza z mojej strony, za co przepraszam. Pora nadrobić zaległości 🙂
Jeszcze pod koniec sierpnia zgłosiła się Pani, która miała życzenie bym zrobiła dla niej bluzkę Negatyw w większym rozmiarze. Ustaliłyśmy kolory, rozmiary i czas wykonania. Ochoczo zabrałam się do pracy, gdy top był gotowy, zgodnie z umową dałam znać Klientce… a Ta … wyparowała. Nie wspominam o tym by się poużalać, tylko ku przestrodze- gdy nie ma możliwości pobrania zadatku na zleconą pracę takie historie mogą mieć miejsce. Tym sposobem mam jeden egzemplarz Negatywu więcej i jestem bogatsza o cenne doświadczenie.
Następnie na warsztat trafiła szarfa. Przeglądałam brytyjskie strony z rękodziełem i wzorami ażurowymi i wpadł mi w oko niezwykle prosty, ale moim zdaniem piękny motyw . Nie ma on jakiejś konkretnej nazwy, ale jeśli chcecie spróbować to tu link: https://intheloopknitting.com/lacy-scarf-knitting-patterns/ Oczywiście trochę po swojemu pozmieniałam , a efekt sami oceńcie. Na całość zużyłam około 30g włóczki Malabrigo mieszanki jedwabiu i alpaki. Pracowałam na mniejszych drutach niż podano przy wzorze i dodałam frędzle. Teraz mam i taki szal w swoim dorobku.
We wrześniu jesień zaczęła zaglądać powoli w okna , tym samym pojawił się pomysł na sweter z wełny szetlandzkiej w nietypowych barwach: brązie i fiolecie. Sweter reglan z długimi rękawami w rozmiarze L. Góra brązowa z okrągłym dekoltem, na wysokości talii pomiędzy brązem pojawiają się coraz szersze fioletowe paski. Fioletowy dół swetra lekko się rozszerza i tym samym bardziej podkreśla talię. Projekt wykonany pojedynczą nitką na drutach 4mm. Na całość użyłam 250g włóczki w obu kolorach.
Po skończeniu swetra na warsztat weszły tuby. Najpierw czarno-niebieska i błyszcząca. Wzór warkocza w czarnym kolorze i pomiędzy warkocze wpleciony błyszczący niebieski motyw. Wymiary komina to 35/88 cm. Włóczka merino i akryl, druty 4,5mm.
Drugi otulak powstał z jednego motka Brushed Alpaca DROPS, druty 5 mm. Znajoma , która była świadkiem początków, podsunęła mi pomysł ( Dziękuję Olu !). Baza to prostokąt o wymiarach 30/80 cm z pęknięciem w środku ( po około 40 cm -w ten sposób powstałe paski przełożyłam i zszyłam z drugim końcem) zrobiony wzorem plecionym. Na szwie pojawiły się dekoracyjne imitacje zapięć, by przełamać szarość. Całość jest bardzo miękka i ciepła. Nada się i dla pań i dla odważnych panów.
Wszystkie opisane tu rzeczy będzie można lub można nabyć w moim sklepiku : https://www.etsy.com/pl/shop/Druciaknatalii
Poczyniła spore zakupy wełny szetlandzkiej i gdy ta trafiła w moje ręce od razu rozdysponowałam: co z czego i do czego. Tym sposobem włóczka bordo została przeznaczona na szal. No tak , pomyślałam , ale samo bordo to nuda… Przypomniałam sobie o worze z porzuconymi projektami, znalazłam w nim kiedyś zrobione na szydełku, kwiaty z podobnej włóczki. Nie pamiętam dokładnie ile czasu przesiedziały w worze, ale ewidentnie nadeszła ich pora bo gdy je wyjęłam z miejsca zaczęłam kombinować jak je połączyć z szalem robionym na drutach.
Do trzech razy sztuka, dopiero przy trzeciej próbie byłam zadowolona z efektu. Wybrałam ścieg francuski – pracując wertykalnie udało mi się wkomponować zielone kwiaty, tak by ich kształt nie zmienił się. Uznałam , że prostota będzie najbardziej właściwa i elegancka. Dlatego pozostała część szala też jest zrobiona ściegiem francuskim już klasycznie: w poziomie 🙂
Na całość zużyłam 200g wełny szetlandzkiej, pracowałam na drutach 3,75 mm. Szal ma szerokość 41 cm i 213 cm długości mierzone razem z kwiatami. Bardzo ciepły i jak to dzianina z wełny szetlandzkiej trochę szorstki w dotyku.
Może zacznę od podsumowania Konkursu Walentynkowego. Po raz pierwszy ogłosiłam konkurs by nasz kontakt nie ograniczał się jedynie do pisania z mojej i czytania z Waszej strony. Ewentualnie wyrażania jakiś opinii… Hmm i pomysł był chyba chybiony, absolutnie nikt nie zgłosił swojego udziału. A może to nagrody nie były odpowiednio atrakcyjne- nie mam pojęcia. Macie jakieś sugestie? Chętnie się dowiem co zawiodło.
Podczas ferii skończyłam szal z obłędnej- moim zdaniem – mieszanki alpaki i jedwabiu Malabrigo. Wybrałam wzór strukturalny i efekt przeszedł moje oczekiwania, ale sami oceńcie.
Co jeszcze sprawiło taką przerwę w pisaniu? Otóż założyłam sklep internetowy i dopracowanie wszystkich szczegółów zabrało mnóstwo czasu. Tak po prawdzie, to jeszcze teraz wygładzam detale by całość wyglądała i działała bez zarzutu. Adres butiku to: https://pl.dawanda.com/shop/Druciaknatalii
Po drodze były jeszcze takie atrakcje jak sesja zdjęciowa. Początkowo przysporzyła masę problemów: fotograf, model, miejsce… Gdy część kłopotów udało się rozwiązać to oczywiście, pojawiały się kolejne. Koniec końców wszystko się udało!
Jeszcze raz pragnę podziękować fotografowi i innym zaangażowanym w projekt osobom: „Praca z Wami to czysta przyjemność. Dziękuję. :)”
Cóż jeszcze? Mam na warsztacie trzy projekty, ale nimi podzielę się z Wami następnym razem.
Zajęło sporo czasu, ale uparłam się! Przymierzałam się do tego projektu dłuższy czas, kolejny długodystansowy 😉 Chciałam zrobić wielgachny szal, taki by można się nim było szczelnie okutać. Mimo to, miał być lekki jak piórko i oczywiście, przyciągać wzrok.
Znalazłam na ten cel genialną włóczkę: ciepłą, miękką i lekką- baby merino we wszystkich możliwych kolorach nieba lub oceanu. Skoro niebieskości, to warto by wzór sprawiał wrażenie ruch i to chyba się udało, dzięki prostemu ażurowemu zygzakowi.
Ponieważ włóczka jest cieniutka, a mnie zależało by detale było dobrze widać pracowałam na drutach 3mm. Czasami lubię sobie utrudniać życie 🙂 W tym przypadku, było warto. Po wypraniu i blokowaniu rozmiar nieco się powiększył i tym samym szal spełnił warunek podstawowy. Może warto również nadmienić, że tego rodzaju szal można nosić zimą gdy chłody, ale i latem sprawdza się jako ochrona przed słońcem.
Za Waszymi oknami też taka zgniła szarość? Aura bardzo demotywująca… Macie jakieś niezawodne sposoby radzenia sobie z tego rodzaju niemocą? Mój sposób na taką mizerię to, planowanie. Zakładam co powinno być zrobione i trzymam się planu- z jakiegoś powodu tak jest mi łatwiej. Dodatkowo jak uda się zrealizować cały plan, pojawia się nawet zadowolenie 😉
I tak, powstała ciepła czapa na wyraźne życzenie mojego dziecka, szal z błękitno- niebieskiego melanżu postępuje, wystawiłam kilka zrobionych przez siebie rzeczy na sprzedaż i przymierzam się do wystawienia jeszcze kilku.
Na razie bezowocnie szukam wzoru na inny szal: nie mogę zdecydować ażurowy czy strukturalny… Ot takie dylematy. Innymi słowy czekam na słoneczny dzień, bo wtedy wszelkie wątpliwości znikają.
Przy okazji chciałam podziękować wszystkim osobom biorącym udział w licytacjach Wielkiej Orkiestry- Jesteście Wielcy, dzięki. Pierwszy raz brałam udział w tym wydarzeniu od tej strony i obiecuję nie ostatni. Tym razem było trochę na wariackich papierach, ale do przyszłorocznej aukcji przygotuję się dużo wcześniej i dokładniej. Będę informowała o postępach.
Dzisiejszy plan zakładał wpis na blogu i powrót do wcześniej zaczętych i porzuconych działań.