Marcowo i wiosennie

Tak mocno zaangażowałam się w dzierganie nowych rzeczy, że na chwilę zapomniałam o roślinkach. Teraz naprawiam ten błąd.

Wiosna, a więc sezon nawożenia, wymiany ziemi i donic.

Granat dostał już nową ziemię i donicę- rośnie nieprawdopodobnie szybko. Stoi w bardzo nasłonecznionym i często wietrzonym miejscu i chyba bardzo mu to pasuje :). Jestem ciekawa jak zachowa się lawenda. Przypomnę, że w zeszłym roku kupiłam sadzonkę i przez całe lato pięknie kwitła. Jesienią przycięłam gałązki, obficie podlałam i wniosłam do środka by nie zmarzła na balkonie. Na razie oznak powrotu do życia nie widać, ale mam nadzieję, że to się już wkrótce zmieni.

Kolejną rośliną, którą należałoby się zająć jest avocado. Z tą konkretną sztuką mamy cykliczne przesadzania do większej, głębszej donicy. Gdy korzenie avocado docierają do dna , zaczynają mu brązowieć liście. Niestety, klimat w naszym pięknym kraju nie pozwala na wsadzenie avocado do gruntu… taak, idę na poszukiwania kolejnej donicy 🙂

Po Wielkanocy zamierzam zająć się odżywieniem moich zielonych przyjaciół, trochę minerałów i kilka energetyzujących nawozów powinno dać siłę witalną na cały nadchodzący sezon wiosenno-letni.               Już nie mogę się doczekać 🙂

Walka z wiatrakami

Od kilku tygodni prowadzę regularną wojnę z owocówkami. Tak nic nie pomyliłam. Więcej, pamiętam, mamy styczeń. Według naukowców 2014 był najcieplejszym rokiem od conajmniej 130 lat. I może to, jest przyczyną pojawienia się owocówek. Tylko dlaczego u mnie?!

Walka jest nierówna.  Przegrywam w niej ja i moje rośliny. Część ziół, została doszczętnie zjedzona: mięta padła, tymianek padł, bazylia walczy, ale wygląda słabo, a rozmaryn- rozmaryn dogorywa…

Inne ofiary to, avokado i papaja, wychodowane przeze mnie z pestki, mają bardzo pogryzione liście. Prawdę mówiąc nie wiem czy uda się je uratować. Największą stratą jaką poniosłam jest zupełnie zniszczona lawenda.

Wróg upatrzył sobie lawendę i w jej donicy założył wylęgarnię. Biedaczka nie ma szans. Próbuję jeszcze coś zdziałać z nadzieją, może choć jeden krzaczek przetrwa, ale chyba jestem skazana na porażkę.

Jak wspomniałam jestem sama, sojuszników brak. Końcem jesieni tak dobrze posprzątałam mieszkanie, że wszystkie pająki duże i małe spakowały się i wyprowadziły. Nauczka – nie należy sprzątać zbyt dokładnie! 🙂

W zaprzyjaźnionym ogrodniczym nabyłam specyfik. Miał pomóc nie szkodząc roślinom… jednak i on nie daje rady. Armia przeciwnika jest zbyt liczna. Jeśli wiecie, jak poradzić sobie z tą zarazą, proszę o pomoc! 

A teraz spray w rękę i idę odeprzeć kolejny atak…

Flirt z drutami i szydełkiem

Spodobało się na tyle, że z rozpędu zrobiłam sukienkę-łamane na tunikę( teraz to takie modne określenie), jakieś szale, Stykowkaocieplacze,dwie- trzy czapki… Nawet poważyłam się na zrobienie rękawiczek i mitenek… Taaaak, jazda trwała jakiś miesiąc. Potem przesyt, zmęczenie, brak pomysłów…

Zajęłam się czymś zupełnie innym. Moją pasją od zawsze są rośliny doniczkowe. Jakie?- zapytacie. Różne. Ostatnio hoduję z pestek lub nasion -jeśli uda mi się je zdobyć- rośliny jadalne, egzotyczne. Na parapecie mam już avocado, mango i granat- cieszą oko.