Rzeczona wariatka to ja, bo jak nazwać kogoś kto przez dwa dni robi koc, dokładając wszelkich starań by dobrze wyglądał, a gdy wszystko jest już skończone , a koc gotowy, … nie podoba się, nie podoba się! Jakiś taki mdły, bez wyrazu, cukierkowy do granic, fe. Nie pozostaje nic innego jak spruć ten horror i zrobić zupełnie nowy koc- myślenie wariatki. Niby wie, że gusta są różne. Nie wszystko co podoba się jej, podoba się innym i na odwrót, ale to niewiele zmienia. Ona i tak zrobi ten koc jeszcze raz. Nie chodzi też o to by ją przekonać że popełnia błąd- i teraz chórek głosów zaczyna protestować: ” nie rób tego ,koc jest w porządku” – próbuje połechtać jej ego… nie to nie działa na wariatkę. Ona już podjęła decyzję: będzie prute.
Oceniać można w różny sposób. Zwykle to robimy, nie mając pełnego oglądu sytuacji. W tym przypadku chodzi o motywację. Ona jest wszystkiemu winna, bo ma być ładnie i się podobać- najpierw autorce , a jak jeszcze podoba się innym to, sukces. Kto zabroni wariatce?