Bawełna i mohery, wiosna się zbliża

Pogoda w tym sezonie jakoś nie może się zdecydować; czy zimę zatrzymać czy wiosnę na dłużej ustawić. Już chyba większość z nas tęskni za słońcem i możliwością pobycia na zewnątrz. By to mogło dojść do skutku, bez wpadania w panikę co mam na siebie włożyć, wyjęłam z wora bawełnę dziecięcą Lana Gatto w kolorach brązu i ecru . Przeglądając Pinterest wpadł mi w oko, geometryczny wzór strukturalny i powstał pomysł by połączyć jedno i drugie. Przydały się druty 4mm i 350g wspomnianej wcześniej bawełny.

Tak powstała letnia sukienka w stylu westernowym, podkreślająca sylwetkę.

Kolejny psikus aury za oknem – zamieć- skupiła moją uwagę na miękkim, puszystym z rękawami. Od nich (rękawów) wszystko się zaczęło i oczywiście wzoru , który mnie urzekł i nie dawał spokoju. Po próbach z moherem Nevelline w błękitach i zieleni oraz wplataniem we wzór patentowy, żółtej nitki moheru, powstał półgolf oversize. Klasyczny w wyglądzie, jedynym odstępstwem są rękawy.

Tak uzbrojonym zimę przeczekam, a i w lecie biedy nie będzie 😉

Majowo

Ciągle coś się dzieje i trudno mi usiąść i zdać Wam relację. Cóż maj… Drutów też nie złożyłam choć ze względu na ilość wydarzeń nie powstało nic nowego. Lista projektów powiększa się z dnia na dzień, tylko rąk brakuje do dziergania 😉 A jeszcze trzeba było zająć się roślinkami bo wiosna, bo doniczki za małe, bo ziemię trzeba wymienić, bo nawóz … Tak usprawiedliwiam się. Czy jestem usprawiedliwiona?

Aktualnie mam trzy rozgrzebane projekty: koc- który powstał już jakiś czas temu, ale postanowiłam go na nowo wykończyć- czeka. Kolejna jest bluzeczka w odjechanym melanżu czerwono-różowym o ciekawym ażurowym wzorze póki co mogę się pochwalić tylko kilkoma gotowymi centymetrami. Do sukienki zielono-turkusowej dorabiam pasek tak by można było ciekawie ją na sobie udrapować. Jakoś opornie mi to idzie i wcale nie gwarantuję, że te troczki powstaną 😉

Co jeszcze słychać? Próbuję zachęcić klientów do zaglądania i kupowania w moim sklepiku na DaWandzie. Z tym też jest trochę zabawy. Jak będziecie mieć chwilkę to zajrzyjcie.

Lecę bo pranie się skończyło i chyba powinnam je wywiesić 😉

 

 

Wiosenne wyzwania

sukien3

Oto jeden z powodów mojego milczenia. Chyba ważniejszy 😉 Zaczęło się miesiąc temu gdy natknęłam się na włóczkę Lace Malabrigo. Zobaczyłam te kolory i przepadłam! Gdy do mnie dotarła, już miałam plan co z nią zrobię- z takich kolorów na progu wiosny- musiała powstać sukienka/tunika. Nieco później rozmawiałam z przyjaciółką i usłyszałam zarzut, że nie zrobiłam nic dla kobiet o pełniejszej figurze… były jakieś próby ale niezbyt udane – więc można uznać, że nic takiego nie miało miejsca. Do tej pory! Sukienka ma rozmiar XL, zrobienie jej troszkę trwało. Włóczka jak wspomniałam cieniutka, druty jakich użyłam to 3mm. Surowiec okazał się niebywale wydajny: na całość wystarczyło 250 g. 

suki2

By tunika była interesująca, a pani, która będzie ją nosić, dobrze w niej wyglądała, zaznaczyłam część górną jaśniejszą, domyślnie: lżejszą. Dolną ciemniejszą by podkreślić to co trzeba, ewentualnie ukryć to czego pokazywać byśmy nie chciały.

Trudno mi powiedzieć czy ten zabieg poskutkował, nie znalazłam modelki 🙁 Na tym polega dla mnie trudność, nie mam możliwości od razu sprawdzić czy to co wymyśliłam, jest dobrym rozwiązaniem.

Co do wzoru, postawiłam na przeplatające się pasy o różnej szerokości w powtarzającej się sekwencji. Całość zrobiona ściegiem gładkim – jerseyem, a wykończenia: dekoltu, rękawów i spodu, ściągaczem.

Czy to się podoba? Czy powinnam podejmować to wyzwanie? Niepewność, niepewność… 

Projektów bez liku :)

Tak to już jest. W każdym razie w moim przypadku, że jak tylko zrobię wszystko co wcześniej zaplanowałam i to czego nie planowałam, ale zrobić trzeba…. zupełnie samoistnie tworzy się nowa lista rzeczy do zrobienia. Wierzcie mi, naprawdę próbowałam z tym walczyć. Niestety, moje wysiłki nic nie dały – tylko straciłam energię. Na szczęście na brak tej nie mogę narzekać 🙂 

Na najwyższym miejscu listy rzeczy do zrobienia jest w tej chwili: lniana czekoladowa sukienka. W kolejce za nią czeka szal z tweedowego jedwabiu- zostało go trochę po zrobieniu żakietu- akurat na ażurowy szal.

DSC_2121

Czekają też pokrowce na fotele, tylko siedzisko fotela Pana Męża zostało wymienione z racji- tu wcześniejszy wpis wszystko wyjaśni:). Cóż, mam też, włóczkę wełnianą batikową i chodzi mi po głowie by zrobić z niej długie do pół uda getry.

DSC_2374

Oczywiście zostało też trochę mieszanki wiskozy i merino, a ta włóczka urzekła mnie swoją delikatnością i tym jak zmienia się jej kolor w zależności od światła. Doskonały materiał na subtelne poncho takie do ochrony ramion przed słońcem i przed chłodem.

DSC_2345

Co do innych projektów to jeden- mój osobisty udało mi się wczoraj zrealizować. Wzięłam udział w biegu na 10 km i … pokonałam ten dystans. Bardzo fajne uczucie 🙂

Inny mój projekt na razie pozostanie tajemnicą, gdy wszystko będzie dograne do końca, z chęcią podzielę się z Wami szczegółami, powiem tylko, że to coś nowego… 

Działamy

Dłuższa przerwa w pisaniu była spowodowana, ogromem podjętych przeze mnie prac. Powolutku zaczynam wychodzić na prostą, choć sytuacja jest bardzo dynamiczna i wiele może się jeszcze wydarzyć. Znalazłam przepiękny wzór liści, idealny na szal z jedwabiu. Zamówiłam więc jedwab i gdy tylko przyszła paczka wzięłam się za dzierganie- to było jakiś tydzień temu. Ja ciągle dziergam, sama nie mogę się już doczekać końca. Bardzo chciałbym już zobaczyć gotowy szal. Przede wszystkim porównać moje wyobrażenie z rzeczywistością, mam nadzieję że nie będzie dużej różnicy 😉 Gdzieś po drodze zrobiłam połowę sukienki z ażurowym motywem. Tak, tak dobrze przeczytaliście połowę- na drugą zabrakło mi włóczki. Gdy chciałam zamówić brakujące motki okazało się, że akurat tego koloru w sklepie nie ma i nie wiadomo kiedy się pojawi…

Styczeń zwykle obfituje w różne niespodzianki. Tym razem nie było inaczej… Pojawiło się zamówienie na prosty, elegancki sweter. Wszystkie szczegóły zostały z klientką omówione, pozostało zamówić włóczkę i … rzecz jasna – wybranego koloru zabrakło w sklepie! Trzeba czekać. Nie pozostaje mi nic innego jak dziergać dalej jedwabny szal. Zapyta ktoś, ale o co chodzi z tym szalem? W czym problem? Już spieszę wyjaśniać: problemu nie ma, po prostu by wybrany przeze mnie motyw dobrze wyglądał trzeba robić na bardzo cienkich drutach, a to bardzo żmudne i oczywiście lepiej się nie mylić… Nie narzekam, przyznaję, że ten konkretny projekt jest dla mnie wyzwaniem i ogromną szkołą samodyscypliny.

Do końca miesiąca mamy jeszcze kilka dni… 😉