Na fali

Dziergając sweter, a może sukienkę, miałam już zarys na kolejne dwa projekty: bluzkę na jedno ramię i obszerny sweter z moheru. Zaczęłam od bluzki. Pamiętacie włóczkę z wiskozy i lnu, którą tak się zachwycałam: że lekka, że miła w dotyku, że kolor czaruje?

Z niej powstały dwa trójkąty, ( brzegi ściegiem francuskim, reszta jerseyem) które za pomocą zrobionego sznurka połączyłam. By bluzka się nie zsuwała z piersi, wplotłam gumkę. W ten oto sposób z 150 g wiskozy i lnu oraz drutów 3mm, powstała kolejna sztuka garderoby na lato.

Równocześnie z bluzką powstawał fioletowy sweter z moheru. Tu też był błysk i olśnienie, ha,ha. Zobaczyłam szal zrobiony podobną metodą ( dwa rodzaje włóczki w podobnym kolorze, ale różnej grubości) i nie dawał mi spokoju… dopóki nie zrobiłam prób z fioletowym moherem.

Gdy tylko skończyłam próbki już wiedziałam jak wykorzystać motyw i znakomicie pasującą do niego włóczkę. Popatrzcie, niezbyt skomplikowane: raz pracujesz pojedynczą nitką raz podwójną, a efekt…

Sweter robiony z dołu do góry, bez ściągacza- założenie było takie- luźna, spływająca część, kryjąca tułów i wąskie rękawy zrobione jerseyem również bez ściągaczy. Całość to około 250g mixu włóczki moherowej i jedwabiu włoskiej firmy Pro Lana. Pracowałam drutami 6mm.

Nie kryję, że takie proste rozwiązania zawsze mnie pociągały, co widać w większości moich prac. Dlaczego? Może dlatego, że dla mnie, prostota równa się elegancja. A jak jest u Was?

Projektów bez liku :)

Tak to już jest. W każdym razie w moim przypadku, że jak tylko zrobię wszystko co wcześniej zaplanowałam i to czego nie planowałam, ale zrobić trzeba…. zupełnie samoistnie tworzy się nowa lista rzeczy do zrobienia. Wierzcie mi, naprawdę próbowałam z tym walczyć. Niestety, moje wysiłki nic nie dały – tylko straciłam energię. Na szczęście na brak tej nie mogę narzekać 🙂 

Na najwyższym miejscu listy rzeczy do zrobienia jest w tej chwili: lniana czekoladowa sukienka. W kolejce za nią czeka szal z tweedowego jedwabiu- zostało go trochę po zrobieniu żakietu- akurat na ażurowy szal.

DSC_2121

Czekają też pokrowce na fotele, tylko siedzisko fotela Pana Męża zostało wymienione z racji- tu wcześniejszy wpis wszystko wyjaśni:). Cóż, mam też, włóczkę wełnianą batikową i chodzi mi po głowie by zrobić z niej długie do pół uda getry.

DSC_2374

Oczywiście zostało też trochę mieszanki wiskozy i merino, a ta włóczka urzekła mnie swoją delikatnością i tym jak zmienia się jej kolor w zależności od światła. Doskonały materiał na subtelne poncho takie do ochrony ramion przed słońcem i przed chłodem.

DSC_2345

Co do innych projektów to jeden- mój osobisty udało mi się wczoraj zrealizować. Wzięłam udział w biegu na 10 km i … pokonałam ten dystans. Bardzo fajne uczucie 🙂

Inny mój projekt na razie pozostanie tajemnicą, gdy wszystko będzie dograne do końca, z chęcią podzielę się z Wami szczegółami, powiem tylko, że to coś nowego… 

Włóczka naturalnie

Wcześniej pisałam o wełnie, jej pochodzeniu oraz właściwościach. Dzisiaj przyszła pora wspomnieć o pozostałych naturalnych włóknach wykorzystywanych przez człowieka od stuleci.

Jednym z najszlachetniejszych jest jedwab. Pochodzi z Chin, przez około 2000 lat jego produkcja była owiana tajemnicą i pilnie strzeżona. Do Europy gotowy jedwab trafiał tak zwanym „jedwabnym szlakiem”, a jego ceny były nieprawdopodobnie wysokie. Na dobre produkcja jedwabiu w Europie zagościła dopiero w XVII wieku. Również dzisiaj jedwab jest symbolem luksusu i bogactwa. Włókno jedwabiu wytwarzają larwy jedwabnika żerujące na drzewach morwowych i tworzące kokon. Kokon zanurza się w gorącej wodzie po znalezieniu końca nici nawija się ją na szpulkę. Długość nici jedwabnej z jednego kokona to około 1,6 km. Z tak przygotowanego surowca tworzy się przędzę na tkaniny, nici i włóczkę. Najwięksi producenci jedwabiu na świecie to w dalszym ciągu Chiny i na drugim miejscu Indie. Włóczka jedwabna doskonale nadaje się na eleganckie letnie szale, bluzeczki i swetry.

Len produkuje się z rośliny o tej samej nazwie. Włókna łatwo się przędzie, są wytrzymałe i odporne na zabrudzenia. Najwięksi producenci to Francja i Ukraina Z przędzy lnianej powstają tkaniny przede wszystkim na odzież i wysokiej jakości bieliznę pościelową. Lniana włóczka nadaje się na letnie sukienki, swetry i akcesoria jak na przykład torebki.

Bawełna była znana już przez starożytnych Egipcjan. Na obszarach gdzie panował klimat tropikalny uprawiano i wykorzystywano bawełnę jako surowiec na lekkie tkaniny. W Europie, jej cieplejszych regionach, pojawiła się w XVI wieku.Współcześnie najwięksi producenci bawełny to Chiny i Indie. Bawełniana włóczka świetnie nadaje się na tworzenie letnich dzianin. 

Alternatywą dla bawełny, przy produkcji której używa się duże ilości chemii, jest bambus. Bambus to roślina szybko rosnąca (około 1 m w ciągu doby), posiada właściwości antybakteryjne, dlatego pasożyty omijają go z daleka. Włóczka produkowana z bambusa jest wytrzymała, przyjemna w dotyku, doskonale nadaje się na odzież dla dzieci ze względu na właściwości hipoalergiczne oraz walory termoregulacyjne- w lecie włókno bambusa utrzymuje temperaturę o 2-3 stopnie niższą od temperatury otoczenia.

Wiskoza powstaje podczas procesów chemicznych którym poddawana jest celuloza pochodząca z drzew iglastych. Innymi słowy włóczka wiskozowa to, włóczka papierowa. W czystej postaci jest przyjemna w dotyku i ma delikatny połysk. Doskonale nadaje się na dzianiny letnie.

Jaki z tego płynie wniosek? Mogę dziergać na okrągło przez cały rok i na sezon zimowy i na letni. Serce się raduje a dusza śpiewa 🙂

Nareszcie lato ;)

Dlaczego z przymrużeniem oka? No cóż… jakimś wielkim znawcą ludzkiej natury nie jestem, skądinąd wiem, że bez względu na warunki atmosferyczne, polityczne, ekonomiczne i jakikolwiek inne-znajdzie się jakiś nasz ziomek, który będzie niezadowolony. Co gorsze, niezadowoleniu będzie głośno dawał ujście, tak by inni go usłyszeli… Czemu? Nie wiem, choć jest jedna obserwacja, którą chciałabym się z Wami podzielić. Gdy brak tematów do rozmowy, to zaczynamy narzekać. Przecież w ciszy nie wypada siedzieć… A temat narzekań… zależy od stopnia naszej zażyłości. Od bardzo ogólnych, jak aura za oknem, do bardzo intymnych (tu wstawcie własne przykłady).

Postanowiłam temu ogólnemu trendowi się przeciwstawić, a ponieważ jest środek lata i temperatury są wymarzone by siedzieć nad wodą, robię szal. Tak, tak nie ma pomyłki- robię szal.

Bardzo spodobał się wzór (fałszywy ściągacz angielski),którego użyłam do zrobienia płaszczyka Kici,kici. Niemalże natychmiast pojawiły się zamówienia na szale.

Półka czeka w kolejce, jej nad wodę ciągnąć nie będę, wybaczcie 🙂

Wracając,  szal jest sporych rozmiarów,tak by można było się nim dokładnie okutać. Użyłam włóczki Alize- mieszanki lnu i wiskozy- bardzo fajny materiał do robótek. Dodatkowym atutem włóczki jest to, że można ją prać w pralce.

sza1

Zabieram się zatem za następny, teraz pora na dwukolorowy 🙂